Pnącza - z pamiętnika projektanta
W działach: gry planszowe | Odsłony: 9Witam wszystkich Plterowców. Na wstępnie dodam, iż bloguję już dłuższy czas na www.mateuszpitulski.blogspot.com i tam możecie więcej o mnie poczytać. Od teraz postaram się jednak co ciekawsze wpisy wrzucać i tu. A teraz przejdźmy do meritum…
Pnącza to już niemal gra legendarna w Toruniu. Legendarna jak na krótki okres działania naszego, lokalnego fandomu planszówkowego (na oko będzie to jakieś 2 lata). Na dobrą sprawę mija rok odkąd gra była ukończona. Przez ten czas leżała sobie spokojnie w szafce i była szlifowana. W tym okresie powstawało także parę innych bardziej lub mniej szalonych projektów, z których jednak nie byłem zadowolony wcale lub byłem zadowolony, ale nie na tyle by je pokazywać szerszemu gronu. Powstawały zarysy Geometrical Wars, strategicznej gry konfrontacyjnej, w której jednostki miały mieć kształty żetonów z Tetris, a mechanika miała to ciekawie wykorzystywać. Nad Geometrical Wars siedliśmy razem z MossGrande, który to bardzo pomógł nadać Pnączom obecny kształt. Jednak projekt GW (skrót, nam się udał, prawda? :) ) z różnych powodów nie został doprowadzony do końca. Z innych projektów, powstała gra Papier, Kamień, Nożyce: Gra Karciana (doprawdy szalony party game ;)), gra Fabryka zabawek o mechanice czerpiącej nieco z Fasolek, pracowałem również nad grą strategiczną opartą głównie na rzucaniu kośćmi. Niestety nie udało mi się wygrać z losowością, ale mam wrażenie, że z tej mechaniki może być coś wielkiego. Musi tylko poczekać na lepszy czas…Część z tych projektów być może będę się starał dopracować i opublikować, inne pozostaną pewnie w czeluści mojej graciarni z komponentami do robienia gier. No, ale dość o tym, jeśli gry te uda mi się poprawić to z pewnością doczekają się podobnych wpisów jak ten, w końcu o Pnączach mam pisać ten tekst.
Pomysł na Pnącza, jak to u mnie bywa, narodził się znienacka. Siedziałem sobie, aż tu nagle bach – wizja planszy z ułożonymi na niej żetonami, poplątanymi, przypominającymi obraz podłogi po tym jak kelner niosący talerz ze spaghetti przejechał się na skórce od banana. Bardzo szybciutko powstał mi w głowie zarys mechaniki, później przyszła pora na mozolne testy, które zeszły głównie na odpowiednim wyskalowaniu i wymodelowaniu planszy, oraz ustaleniu odpowiedniego poziomu losowości przy dociąganiu żetonów. Nie będę rozpisywał się tu za dużo o mechanice, gdyż na dniach będziecie sami mogli wczytać się w instrukcję i wszystko będzie jasne. Przy moich grach zawsze znajomi pytają mnie czy czymś się inspirowałem? I tak w Pnączach mogę się przyznać do jednej, jedynej inspiracji jaką miałem. Żeby było ciekawiej dodam, iż zaczerpnąłem ją z gry za którą nie przepadam, to ci psikus, nieprawda? Mianowicie chodzi o losowanie żetonów. Pomysł na losowanie żetonów z trzech zestawów (w grze nazywanych grządkami) zaczerpnąłem z Zooloretto. Nie jest to kubek w kubek to samo, bo dodałem naprawdę sporo kombinacji, niemniej jakieś tam analogie wprawny gracz powinien zauważyć.
Wróćmy na chwilę do długiego czasu dzielącego ukończenie gry od daty premiery. Powiem szczerze i bez owijania. W Polsce grę jest wydać bardzo ciężko jeśli nie ma się swojego wydawnictwa. Wydawnictw na to chętnych jest jak na lekarstwo i jakby tego było mało mają one swój, często niezwykle ograniczony target i rodzaj wypuszczanych gier. Przy okazji Pnączy pisałem np., a nawet osobiście prezentowałem grę m.in. Kuźni Gier, jednak tak naprawdę chyba sam w głębi serca nie wierzyłem w powodzenie. Mam Pnącza już teraz, jeszcze przed premierą ładnie wydrukowane, opakowane w ozdobiony karton po pizzy. Patrzę na nie i patrzę na sztandarowe produkcje Kuźni – Wiochmena i Inwigilację, oraz inne gry o podobnym stopniu zaawansowania i realiach. No i co tu dużo mówić, Pnącza do tego nie pasują. Jeszcze moja pierwsza gra – Konkurencja (Pole Position, 2007) podeszłaby pod Kuźnię. Pnącza nie bardzo. Idźmy dalej. Mamy Grannę, wydającą produkcje dla dzieci. Mamy Lizardy. Mamy? Zdaje się, że mieliśmy… Egmont – też nie bardzo jeśli chodzi o gry logiczne i na dwóch… Portal ma już plany planszówkowe chyba na dwa lata wprzód. Sami widzicie, że nie ma komu i nie ma jak. I tak też wygląda mniej więcej odpowiedź na pytania znajomych i tych co grali w moje gry – Pnączy nie ma kto wydać. A że czekać na lepsze czasy nie zamierzam, postanowiłem podjąć współpracę z Mar_cusem i jego mark6. Na chwilę obecną jestem diablo zadowolony. Grafiki profesjonalne, współpraca takoż. Czuję się mniej-więcej podobnie jak przy okazji publikacji moich komercyjnych tytułów.
Niestety nie będę mógł powąchać świeżych gier, odebranych prosto z drukarni, a i promować będzie trudniej grę wydaną w pdfie. Wierzę jednak, że część z Was się nią zainteresuje i zada sobie trud wydrukowania i przygotowania własnego egzemplarza. Bo w tym wypadku najlepszą nagrodą dla autora (mnie) będą solidne opinie i choć Pnącza ukażą się w pechowym dla takiej publikacji terminie (w niedługim odstępie czasu od targów w Essen), nie są na pewno Strongholdem czy inną Agricolą, na które człowiek się ślini i obgryza paznokcie w oczekiwaniu na premierę. Wieżę jednak, iż Pnącza to solidna gra na którą warto poświęcić tusz domowej drukarki. I na koniec słowa mojego kolegi rapera (działającego w podziemiu), które – mam nadzieję – można zastosować do Pnączy: „Niektórzy tworzą o wiele gorsze rzeczy i jeszcze biorą za to pieniądze”.