Silent Hill
Strach się bać
Autor: Miłosz 'MorFeuS' Kostusiak
Pewnego dnia przeglądając Internet natrafiłem na stronę mojej ulubionej gry, którą jest Silent Hill. Bardzo mi się spodobała ze względu na jej klimat - wielki znak z napisem "Witamy w Silent Hill", a wokół niego nieprzenikniona mgła. Natomiast po lewej stronie majaczy jakaś postać – kobieta. Poczułem się jak za czasów PlayStation. Ale... zaraz, przecież bohaterem pierwszej części nie była kobieta lecz mężczyzna. Wtedy doznałem szoku – to była strona poświęcona ekranizacji tej gry.
Szok spowodowany był tym, że nigdy nie chciałem, aby najlepsza gra, w jaką kiedykolwiek grałem, została zekranizowana! Po klapach innych filmów-gier, z których wymienić trzeba Resident Evil, Doom czy Tomb Raider z Angeliną Jolie w roli głównej, obawiałem się najgorszego. Wiele osób zadaje sobie pytanie, dlaczego ekranizacje tak znanych i lubianych gier komputerowych okazują się produkcjami godnymi Złotej Maliny? Otóż dzieje się tak, dlatego że filmy te nie nadążają za akcją z gier. Każdy spodziewa się szybkiej oraz zwrotnej akcji, która przechodzi od strzelaniny z zombii do pewnego rodzaju zagadek, a tutaj mamy tylko szybką akcję (Resident Evil). Natomiast ci, którzy grali w Silent Hill, wiedzą, jak ważne dla tej gry są chwile odpoczynku, które przeobrażają się w wysiłek naszego mózgu. Główny bohater ciągle jest prowadzony przez różne znaki do dziwnych miejsc. Czasami trzeba było nieźle pogłówkować, aby odnaleźć rozwiązanie zagadki. I to właśnie jest wielkim atutem filmu, ponieważ scenarzyści pozostali przy tej formie fabuły, co spotęgowało strach widza, gdyż nigdy nie wie on, co może czaić się za kolejnymi drzwiami.
Zaloguj się aby wyłączyć tę reklamę
Pamiętacie może taki film pod tytułem Jack The Ripper? Na pewno tak. A czy pamiętacie tę mgłę, która osnuwała ciasne uliczki Londynu? Przerażające, co? To teraz pomnóżcie to przez 10, a uzyskacie efekt Silent Hill. Oglądając film miało się wrażenie, że ta mgła, która znajduje się prawie wszędzie, jest żywą istotą. Otaczająca nas dokoła nicość przerażała bardziej niż same potwory, które się w niej znajdują. Ciekawostką jest fakt, że wszystkie człekokształtne istoty były grane przez zwykłe osoby, które zostały poddane odpowiedniej charakteryzacji. Natomiast najbardziej zauważalnym efektem komputerowym jest mgła oraz rzeczy dziejące się przy przychodzeniu sił nieczystych.
Chciałbym również zauważyć, że muzyka w filmie, napisana przez samego Akirę Yamaokę, nie pozostaje bez znaczenia. Wszyscy gracze Silent Hill szanują go za to co zrobił, a zrobił wiele. Jego ścieżka dźwiękowa do dziś jest uważana za jedną z najlepszych. W filmie mogliśmy usłyszeć kilka charakterystycznych utworów, m. in. Intro bądź Panissimo, które świetnie oddawały klimat Silent Hill. Akira na szczęście nie zmienił zbyt dużo w muzyce, za co mu bardzo dziękuję. Nie usłyszałem żadnego mrocznego hard rocka, którego się spodziewałem, i dobrze bo mogło to zepsuć cały efekt horroru. Śmiało mogę powiedzieć, że jego ścieżka dźwiękowa jest wielkim atutem zarówno tego filmu jak i serii gier.
Jeszcze przed premierą Silent Hill obejrzałem King Konga, kolejne dzieło Petera Jacksona. Po seansie powiedziałem sobie, że nikt już nie pobije krzyku przerażenia Ann Darrow (Naomi Watts), lecz kiedy usłyszałem to, co potrafi zrobić Rose (Radha Mitchell), to od razu zmieniłem zdanie. Pomimo tego, że groza otaczała ją z każdej strony, to konsekwentnie dążyła do celu, którym było odzyskanie córki. Warto też wspomnieć o najmłodszej aktorce w filmie, czyli Jodelle Ferland, która zagrała m.in. Sharon Mason, córkę Rose. Ale dlaczego między innymi? Już Wam wyjaśniam. 12-letnia aktorka otrzymała podwójną rolę – z jednej strony była normalną dziewczynką (Sharon), a z drugiej strony musiała zagrać wcielenie diabła. Cytując słowa Radhy Mitchell: Ferland posiada koncentrację dorosłej osoby i to pomogło w kreowaniu dziecka-demona. Sam muszę przyznać, że właśnie ta postać najbardziej mi się podobała.
Podsumowując: jest to najlepsza ekranizacja gry, jaką kiedykolwiek widziałem, a cały film posiada ten klimat, co pierwsza część Silent Hill na platformie PlayStation. Zagadki, muzyka, scenografia, charakteryzacja, efekty komputerowe, w których wymienić trzeba mgłę, oraz gra aktorska tych starszych i młodszych sprawiły, że film ten oceniam na pełne 6. Być może moje zauroczenie grą spowodowało, że Silent Hill The Movie tak bardzo mi się podobał, ale mam nadzieję, że również i Wy znajdziecie w nim coś dla siebie.
Tytuł: Silent Hill
Reżyseria: Christophe Gans
Scenariusz: Roger Avary, Roger Roberts
Obsada: Radha Mitchel, Laurie Holden, Sean Bean, Deborah Kara Unger, Alice Krige, Jodelle Ferland, Kim Coates
Muzyka: Akira Yamaoka, Jeff Danna
Zdjęcia: Dan Laustsen
Kraj produkcji: USA / Japonia / Francja
Rok produkcji: 2006
Czas projekcji: 127 minut
Ocena: 6 / 6
Szok spowodowany był tym, że nigdy nie chciałem, aby najlepsza gra, w jaką kiedykolwiek grałem, została zekranizowana! Po klapach innych filmów-gier, z których wymienić trzeba Resident Evil, Doom czy Tomb Raider z Angeliną Jolie w roli głównej, obawiałem się najgorszego. Wiele osób zadaje sobie pytanie, dlaczego ekranizacje tak znanych i lubianych gier komputerowych okazują się produkcjami godnymi Złotej Maliny? Otóż dzieje się tak, dlatego że filmy te nie nadążają za akcją z gier. Każdy spodziewa się szybkiej oraz zwrotnej akcji, która przechodzi od strzelaniny z zombii do pewnego rodzaju zagadek, a tutaj mamy tylko szybką akcję (Resident Evil). Natomiast ci, którzy grali w Silent Hill, wiedzą, jak ważne dla tej gry są chwile odpoczynku, które przeobrażają się w wysiłek naszego mózgu. Główny bohater ciągle jest prowadzony przez różne znaki do dziwnych miejsc. Czasami trzeba było nieźle pogłówkować, aby odnaleźć rozwiązanie zagadki. I to właśnie jest wielkim atutem filmu, ponieważ scenarzyści pozostali przy tej formie fabuły, co spotęgowało strach widza, gdyż nigdy nie wie on, co może czaić się za kolejnymi drzwiami.
Pamiętacie może taki film pod tytułem Jack The Ripper? Na pewno tak. A czy pamiętacie tę mgłę, która osnuwała ciasne uliczki Londynu? Przerażające, co? To teraz pomnóżcie to przez 10, a uzyskacie efekt Silent Hill. Oglądając film miało się wrażenie, że ta mgła, która znajduje się prawie wszędzie, jest żywą istotą. Otaczająca nas dokoła nicość przerażała bardziej niż same potwory, które się w niej znajdują. Ciekawostką jest fakt, że wszystkie człekokształtne istoty były grane przez zwykłe osoby, które zostały poddane odpowiedniej charakteryzacji. Natomiast najbardziej zauważalnym efektem komputerowym jest mgła oraz rzeczy dziejące się przy przychodzeniu sił nieczystych.
Chciałbym również zauważyć, że muzyka w filmie, napisana przez samego Akirę Yamaokę, nie pozostaje bez znaczenia. Wszyscy gracze Silent Hill szanują go za to co zrobił, a zrobił wiele. Jego ścieżka dźwiękowa do dziś jest uważana za jedną z najlepszych. W filmie mogliśmy usłyszeć kilka charakterystycznych utworów, m. in. Intro bądź Panissimo, które świetnie oddawały klimat Silent Hill. Akira na szczęście nie zmienił zbyt dużo w muzyce, za co mu bardzo dziękuję. Nie usłyszałem żadnego mrocznego hard rocka, którego się spodziewałem, i dobrze bo mogło to zepsuć cały efekt horroru. Śmiało mogę powiedzieć, że jego ścieżka dźwiękowa jest wielkim atutem zarówno tego filmu jak i serii gier.
Jeszcze przed premierą Silent Hill obejrzałem King Konga, kolejne dzieło Petera Jacksona. Po seansie powiedziałem sobie, że nikt już nie pobije krzyku przerażenia Ann Darrow (Naomi Watts), lecz kiedy usłyszałem to, co potrafi zrobić Rose (Radha Mitchell), to od razu zmieniłem zdanie. Pomimo tego, że groza otaczała ją z każdej strony, to konsekwentnie dążyła do celu, którym było odzyskanie córki. Warto też wspomnieć o najmłodszej aktorce w filmie, czyli Jodelle Ferland, która zagrała m.in. Sharon Mason, córkę Rose. Ale dlaczego między innymi? Już Wam wyjaśniam. 12-letnia aktorka otrzymała podwójną rolę – z jednej strony była normalną dziewczynką (Sharon), a z drugiej strony musiała zagrać wcielenie diabła. Cytując słowa Radhy Mitchell: Ferland posiada koncentrację dorosłej osoby i to pomogło w kreowaniu dziecka-demona. Sam muszę przyznać, że właśnie ta postać najbardziej mi się podobała.
Podsumowując: jest to najlepsza ekranizacja gry, jaką kiedykolwiek widziałem, a cały film posiada ten klimat, co pierwsza część Silent Hill na platformie PlayStation. Zagadki, muzyka, scenografia, charakteryzacja, efekty komputerowe, w których wymienić trzeba mgłę, oraz gra aktorska tych starszych i młodszych sprawiły, że film ten oceniam na pełne 6. Być może moje zauroczenie grą spowodowało, że Silent Hill The Movie tak bardzo mi się podobał, ale mam nadzieję, że również i Wy znajdziecie w nim coś dla siebie.
Tytuł: Silent Hill
Reżyseria: Christophe Gans
Scenariusz: Roger Avary, Roger Roberts
Obsada: Radha Mitchel, Laurie Holden, Sean Bean, Deborah Kara Unger, Alice Krige, Jodelle Ferland, Kim Coates
Muzyka: Akira Yamaoka, Jeff Danna
Zdjęcia: Dan Laustsen
Kraj produkcji: USA / Japonia / Francja
Rok produkcji: 2006
Czas projekcji: 127 minut
Ocena: 6 / 6