» Recenzje » Czarcia morda

Czarcia morda


wersja do druku

Dusza w piekle totalitaryzmu

Autor: Redakcja: Maciej 'Repek' Reputakowski

Każdy totalitaryzm stara się wychować na swoje potrzeby "nowego człowieka" – tak wpłynąć na ludzką psychikę, aby jednostka stała się bezwolnym narzędziem władzy, pozbawionym sumienia i moralnej refleksji, indywidualności. Słowem: trybikiem w machinie "nowego" społeczeństwa i niczym więcej. Dla osiągnięcia tego celu system odcina człowieka od jego korzeni: rodziny, tradycji, kultury, religii (to ostatnie nie dotyczy oczywiście totalitaryzmów religijnych). W zamian daje mu nową "rodzinę", czyli wspólnotę komitetu, organizacji, partii, klasy społecznej czy narodu, połączoną więzami, które stwarzają pozory równości wszystkich jej członków. Określenia takie jak "towarzysze" czy "bracia", którymi się nawzajem owi członkowie tytułują, są immanentnym składnikiem tej gry pozorów.

Zaloguj się aby wyłączyć tę reklamę

Drugim zabiegiem totalitarnego reżimu, dążącego do stworzenia "nowego człowieka", jest jego maksymalne odizolowanie od wszelkich wpływów zewnętrznych, które mogłyby w jego umyśle zasiać ziarno wątpliwości, wzbudzić przeświadczenie, że można jednak czuć, myśleć, mówić i czynić inaczej, niż nakazuje dyktatorska władza.


Warować u nogi pana, czekając na rozkaz

Szczególną wagę totalitaryzm przykłada do wychowania "ogarów rewolucji" – strażników systemu, którzy zapewnią mu przetrwanie i będą zwalczać wszelkich jego wrogów, prawdziwych i wyimaginowanych. Owi funkcjonariusze muszą być całkowicie zindoktrynowani, ale nad ich ideowe zaangażowanie system przedkłada wierność i bezwzględne posłuszeństwo, a także sprawność w wykonywaniu zleceń decydentów. Ludzie ci powinni być gotowi poświęcić dla reżimu dosłownie wszystko, a najlepiej, żeby w ogóle nie posiadali nic cennego poza pełnioną służbą, albo też wszystko zawdzięczali systemowi. Wtedy będą chciwie wyczekiwali łask ze strony władzy, całkowicie uzależnieni od niej materialnie i psychicznie. Do tego dążyły nazizm i komunizm, tą drogą szli Mao, Pol Pot czy Chomeini.


Dobry materiał na janczara

Tytułowym bohaterem znakomitego komiksu Czarcia morda jest człowiek, który został sługą totalitarnego reżimu. Swój niezbyt pochlebny przydomek, a także prześladowanie ze strony okrutnego otoczenia, zawdzięczał zajęczej wardze szpecącej jego twarz. Będąc jedną z setek tysięcy sierot w powojennym ZSRR, Jurij został przygarnięty przez prostą kobietę. To jednak nie spodobało się jej mężowi i synom. Chłopak trafił więc do komunistycznego sierocińca w Charkowie, który stał się dla niego przedpieklem. Tam wypatrzył go pułkownik Stawrogin, rekrutujący kandydatów do służby w NKWD. Jurij trafił do szkoły na Krymie, gdzie przygotowywał się, by zostać agentem, przeznaczonym do wykonywania tajnych misji w Stanach Zjednoczonych. Musiał zatem, obok wiedzy operacyjnej i specnazowskich umiejętności, poznać także język angielski i amerykańską kulturę.


Komu należy się wdzięczność?

Nauczycielem, który zapoznawał adeptów NKWD z tajnikami "imperialistycznego" świata był wiekowy Grigorij. Do czasu aż bolszewiccy rewolucjoniści nie wybili mu kolbami z głowy szerzenia metafizycznego "opium dla ludu", zajmował się malowaniem ikon, jak na prawosławnego mnicha przystało. Rozmowy z nim otworzyły przed Jurija na – wcześniej zupełnie nieznany – świat ducha.

Po zakończeniu szkolenia bohater zostaje poddany operacji likwidującej zajęczą wargę. To kolejny dar władzy radzieckiej, który miał na celu połączenie z nią chłopaka więzami wdzięczności i całkowitej lojalności. " Wszystko, co masz, zawdzięczasz nam" – powtarza przy każdej okazji Stawrogin. Z nową twarzą i nową tożsamością świeżo upieczony agent trafia do Ameryki, gdzie ma się zadomowić i wypełniać zlecone przez władze ZSRR tajne zadania. Rozpoczyna pracę na budowie drapacza chmur, gdzie zaprzyjaźnia się z wykonującymi najbardziej niebezpieczne roboty Indianami. Poznawanie ich wierzeń to kolejny kontakt Jurija z głęboką duchowością.

Wyrwać się z gułagu myśli

Bezwzględność sowieckiego aparatu z jednej strony, z drugiej zaś niewzruszona wiara w dobro, prezentowana przez kilka ważnych dla bohatera osób, które spotkał na życiowej drodze, prowadzą go do buntu przeciwko bezdusznemu systemowi. Jednak ten nie wypuszcza łatwo swoich ofiar, które w rzeczywistości mają niewiele więcej wolności od tych, którzy gniją w syberyjskich łagrach. A dla władzy zdrajca jest bardziej godny pogardy niż odwieczny wróg i bardziej niż tenże zasługuje na unicestwienie.

Komiks Jérôme'a Charyna i François Boucq opowiada wciągającą historię, stanowiącą doskonałe połączenie realnych i wciąż aktualnych problemów politycznych i społecznych, psychologicznej głębi, ciekawej intrygi oraz niebanalnej metafizyki. Jego uniwersalna wymowa ostrzega przed zagrożeniami, jakie niesie dla człowieczeństwa wszelki totalitaryzm. Szczególnie ostro brzmi potępienie eliminowania przez tego rodzaju system ludzkiej duchowości, niszczenia jej przejawów, sprowadzania człowieka do roli przedmiotu, którym miotają w świecie bezosobowe siły biologii, historii, ekonomii, narodu, walki klas.

Album Czarcia morda to dzieło ideowo zaangażowane. Wieloznaczna, świetnie skomponowana opowieść o humanistycznym przesłaniu, aktualnym w każdym miejscu i czasie. Opowieść dotykająca tego, co w byciu człowiekiem jest najważniejsze.


Kiedy morda staje się twarzą?

Totalitarna władza najbardziej dba o pozory. W tym kontekście symboliczne może być usunięcie defektu twarzy Jurija. Ceną za otrzymanie zewnętrznej urody jest zrzeczenie się przez niego prawa do posiadania własnego życia, całkowite oddanie się służbie systemowi, ostateczne zaprzedanie duszy. Cyrograf, czyli umowę o dozgonnej współpracy z sowieckimi służbami, bohater musi podpisać przed opuszczeniem szpitala po operacji. Dla niego "nowe życie", które otrzymał od "socjalistycznej ojczyzny", jest kolejnym etapem drogi przez krainę złudzeń, fałszu i ciągłych kłamstw. W takim życiu nie ma miejsca na dobro, zaufanie, przyjaźń, miłość, wiarę. Nie ma żadnej nadziei. Dopiero gdy Jurij przeżywa duchową przemianę, z "czarciej mordy" staje się człowiekiem, który sam stanowi o sobie, i który z dumą nosi swoją twarz.


Obraz przemawia w każdym języku

Na koniec warto wspomnieć jeszcze o stojącej na bardzo wysokim poziomie oprawie graficznej komiksu. Boucq, znany już polskiemu czytelnikowi z metafizycznego nastroju Księżycowej Gęby, prezentuje się tutaj w najlepszej formie. Duże wrażenie robią przestronne kadry, skupianie się na postaciach, gra emocji na twarzach bohaterów. Wiele plansz opowiada historię tylko obrazem, bez zbędnych słów. Rysownik wykorzystuje szerokie możliwości języka komiksu w stopniu, który bliski jest doskonałości. Miłośnikom dobrych komiksów pozostaje życzyć, aby robił to jak najczęściej.

Galeria


10.0
Ocena recenzenta
7
Ocena użytkowników
Średnia z 8 głosów
-
Twoja ocena
Tytuł: Czarcia morda
Scenariusz: Jerome Charyn
Rysunki: Francois Boucq
Wydawca oryginału: Casterman
Data wydania oryginału: 1990
Wydawca polski: Egmont Polska
Data wydania polskiego: kwiecień 2009
Tłumaczenie: Maria Mosiewicz
Liczba stron: 120
Format: A4
Okładka: twarda, kolorowa
Papier: kredowy
Druk: kolorowy
Cena: 75 zł

Gdzie kupić


0
Nikt jeszcze nie poleca tego artykułu.
Poleć innym ten artykuł

Komentarze Obserwuj



Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
Boucq'a znałem z rewelacyjnej "Księżycowej Gęby" i nieco kiczowatego, ale nie mniej zabójczego "Bouncera". Tymczasem "Czarcia..." graficznie nie szokuje, może poza pierwszymi stronami, co do scenariusza, to istnieje kilka, prawie niewidocznych niedociągnięć. U mnie 8.
18-06-2009 22:22

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
ocena recenzenta jest przesadzona, komiks zasługuje na max 6-7/10
18-06-2009 22:30

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.

ZAMKNIJ
Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies. Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce.