Deduktor
Jak polski Internet długi i szeroki, co pewien czas ktoś rzuca hasło: "Dlaczego w Polsce nie istnieje komiks środka?". W odpowiedzi na ten wyrzut-zarzut padają zazwyczaj dwie odpowiedzi. Pierwsza brzmi: "Po co mają się polscy autorzy zmuszać do tworzenia mainstreamu, skoro mają własny styl, w którym świetnie się sprawdzają?". Druga zaś odbija piłeczkę, zapytując w rewanżu: "A co to takiego ten mainstream?". Nad pierwszą kwestią nie warto debatować, albowiem żaden czytelnik nie powinien mówić twórcy, jaką artystyczną drogą ten ma podążać. Skoro nikt w Polsce nie ma ochoty robić komiksów środka, to trudno – pozostają sklepy sprowadzające tytuły z zagranicy. Natomiast drugi problem nie jest, wbrew pozorom, tak trudny do rozstrzygnięcia.
Zaloguj się aby wyłączyć tę reklamę
Komiks, który można by zaliczyć do nurtu środka, powinien być przede wszystkim łatwy w odbiorze dla osób, które deklarują, że komiksy czytają. Nie dla statystycznego odbiorcy kultury, który – o ile nie interesuje się tą dziedziną sztuki – może mieć problem ze zrozumieniem nawet uproszczonych formalnie pasków, pojawiających się w prasie codziennej i obecnych w reklamie. Mainstream jest skierowany właśnie do komiksiarzy, którzy oczekują treści nieutrudniającej odbioru skomplikowaną narracją, zbyt poważnymi tematami i wyszukaną formą graficzną. Z tego właśnie powodu przypisuje się do niego stylistykę realistyczną, która – paradoksalnie – jest konwencją wymagającą od rysownika solidnego warsztatu. Od scenarzysty oczekuje się natomiast opowieści wypełnionej wartką akcją. I to bez precyzowania gatunku, choć preferowane są fabuły sensacyjne. Tak ujęty mainstream może służyć jako etykietka na produkt, która ma dostarczyć łatwej w przyswojeniu, nieskłaniającej do głębszej refleksji rozrywki.
Czy na współczesnym polskim rynku rzeczywiście nie istnieje komiks środka? Jako szeroki i wartki nurt raczej nie, lecz - wobec braku komiksowej rzeki niosącej masowo produkcje rodzimych autorów - nie ma w tym nic dziwnego. Nie zmienia to faktu, iż pojawiały się u nas pozycje, które tak szufladkowano – z serią Status 7 autorstwa Roberta Adlera i Tobiasza Piątkowskiego na czele. Teraz do tej przegródki wędruje Deduktor, za którego odpowiadają Michał Gałek i Marcin Nowakowski.
Opowieść o grupie prywatnych detektywów ma wszystko to, czego wymaga pożeracz komiksów wychowany na kresce Jerzego Wróblewskiego. Za pomysłową, wprowadzającą w klimat historii okładką kryje się narysowany realistycznie świat, w którym rządzą twardziele z tytułowej agencji "Deduktor". Świat ten naładowany jest w dobrych proporcjach efektowną akcją i efekciarskimi dialogami, które niekiedy wręcz uginają się od ilości humoru, jaki w nie wtłoczono. Historię, w której nie brak również odniesień do polskiej rzeczywistości, świetnie się czyta, między innymi dzięki temu, iż spełnia wszystkie kanony gatunku. Charakterystyczni bohaterowie, "twardzielskie" odzywki, prosta, lecz spójna intryga. Wszędzie tam, gdzie twórcy poruszają się w orbicie filmów z Brucem Willisem, czytelnik ma prawo i obowiązek czuć, że unosi go nurt komiksu środka.
Najsłabszą stroną Deduktora jest… seks. Erotyka i sensacja pozostają ze sobą w ścisłym związku, o czym zapewni każdy miłośnik serii o Jamesie Bondzie. W komiksie Gałka i Nowakowskiego krwawej jatki i golizny również nie zabrakło, a wrażliwość nieletnich jest strzeżona poprzez odpowiednie oznaczenie na oprawie. Niestety, wątki związane z erotyką pozostają na poziomie podniecającym dla nastolatka, który pierwszy raz zajrzał do "świerszczyka". Jeżeli nawet występujący w tle seksbiznes podkręca sensacyjność dochodzenia, to dzieje się to ze stratą dla wiarygodności prowadzących je postaci. Mężczyźni seks uprawiają wyłącznie grupowo, kobiety są lesbijkami (a najlepiej biseksualistkami), zaś główna bohaterka o ustach i aparycji Angeliny Jolie to była aktorka filmów porno. Dla czytelnika "18-" bohaterka wyróżniająca się seksualnością i umiejętnościami dokopania facetom być może wyda się atrakcyjna, lecz dla dojrzałego odbiorcy "18+" pozostanie łóżkowym dodatkiem do pierwszoplanowego twardziela.
W posłowiu do Deduktora Jerzy Szyłak wskazuje na ewentualny potencjał pomysłu Gałka i Nowakowskiego. Nie sposób się nie zgodzić, choć całej koncepcji przydałby się delikatny lifting dostosowujący ją do trendów obecnych we współczesnych serialach kryminalnych. Soczyste, dowcipne dialogi to połowa sukcesu. Drugą stanowi eliminacja postaci typowych dla serii VIP i zastąpienie ich osobowościami z dowolnego odłamu CSI. Trochę mniej slapsticku z pewnością by nie zaszkodziło, a czytelnikom pozwoliło naprawdę przejąć się osobistymi dramatami bohaterów.
Komiks, który można by zaliczyć do nurtu środka, powinien być przede wszystkim łatwy w odbiorze dla osób, które deklarują, że komiksy czytają. Nie dla statystycznego odbiorcy kultury, który – o ile nie interesuje się tą dziedziną sztuki – może mieć problem ze zrozumieniem nawet uproszczonych formalnie pasków, pojawiających się w prasie codziennej i obecnych w reklamie. Mainstream jest skierowany właśnie do komiksiarzy, którzy oczekują treści nieutrudniającej odbioru skomplikowaną narracją, zbyt poważnymi tematami i wyszukaną formą graficzną. Z tego właśnie powodu przypisuje się do niego stylistykę realistyczną, która – paradoksalnie – jest konwencją wymagającą od rysownika solidnego warsztatu. Od scenarzysty oczekuje się natomiast opowieści wypełnionej wartką akcją. I to bez precyzowania gatunku, choć preferowane są fabuły sensacyjne. Tak ujęty mainstream może służyć jako etykietka na produkt, która ma dostarczyć łatwej w przyswojeniu, nieskłaniającej do głębszej refleksji rozrywki.
Czy na współczesnym polskim rynku rzeczywiście nie istnieje komiks środka? Jako szeroki i wartki nurt raczej nie, lecz - wobec braku komiksowej rzeki niosącej masowo produkcje rodzimych autorów - nie ma w tym nic dziwnego. Nie zmienia to faktu, iż pojawiały się u nas pozycje, które tak szufladkowano – z serią Status 7 autorstwa Roberta Adlera i Tobiasza Piątkowskiego na czele. Teraz do tej przegródki wędruje Deduktor, za którego odpowiadają Michał Gałek i Marcin Nowakowski.
Opowieść o grupie prywatnych detektywów ma wszystko to, czego wymaga pożeracz komiksów wychowany na kresce Jerzego Wróblewskiego. Za pomysłową, wprowadzającą w klimat historii okładką kryje się narysowany realistycznie świat, w którym rządzą twardziele z tytułowej agencji "Deduktor". Świat ten naładowany jest w dobrych proporcjach efektowną akcją i efekciarskimi dialogami, które niekiedy wręcz uginają się od ilości humoru, jaki w nie wtłoczono. Historię, w której nie brak również odniesień do polskiej rzeczywistości, świetnie się czyta, między innymi dzięki temu, iż spełnia wszystkie kanony gatunku. Charakterystyczni bohaterowie, "twardzielskie" odzywki, prosta, lecz spójna intryga. Wszędzie tam, gdzie twórcy poruszają się w orbicie filmów z Brucem Willisem, czytelnik ma prawo i obowiązek czuć, że unosi go nurt komiksu środka.
Najsłabszą stroną Deduktora jest… seks. Erotyka i sensacja pozostają ze sobą w ścisłym związku, o czym zapewni każdy miłośnik serii o Jamesie Bondzie. W komiksie Gałka i Nowakowskiego krwawej jatki i golizny również nie zabrakło, a wrażliwość nieletnich jest strzeżona poprzez odpowiednie oznaczenie na oprawie. Niestety, wątki związane z erotyką pozostają na poziomie podniecającym dla nastolatka, który pierwszy raz zajrzał do "świerszczyka". Jeżeli nawet występujący w tle seksbiznes podkręca sensacyjność dochodzenia, to dzieje się to ze stratą dla wiarygodności prowadzących je postaci. Mężczyźni seks uprawiają wyłącznie grupowo, kobiety są lesbijkami (a najlepiej biseksualistkami), zaś główna bohaterka o ustach i aparycji Angeliny Jolie to była aktorka filmów porno. Dla czytelnika "18-" bohaterka wyróżniająca się seksualnością i umiejętnościami dokopania facetom być może wyda się atrakcyjna, lecz dla dojrzałego odbiorcy "18+" pozostanie łóżkowym dodatkiem do pierwszoplanowego twardziela.
W posłowiu do Deduktora Jerzy Szyłak wskazuje na ewentualny potencjał pomysłu Gałka i Nowakowskiego. Nie sposób się nie zgodzić, choć całej koncepcji przydałby się delikatny lifting dostosowujący ją do trendów obecnych we współczesnych serialach kryminalnych. Soczyste, dowcipne dialogi to połowa sukcesu. Drugą stanowi eliminacja postaci typowych dla serii VIP i zastąpienie ich osobowościami z dowolnego odłamu CSI. Trochę mniej slapsticku z pewnością by nie zaszkodziło, a czytelnikom pozwoliło naprawdę przejąć się osobistymi dramatami bohaterów.
Galeria
Mają na liście życzeń: 0
Mają w kolekcji: 2
Obecnie czytają: 0
Dodaj do swojej listy:
lista życzeń
kolekcja
obecnie czytam
Mają w kolekcji: 2
Obecnie czytają: 0
Dodaj do swojej listy:
lista życzeń
kolekcja
obecnie czytam
Tytuł: Deduktor
Scenariusz: Michał Gałek
Rysunki: Marcin Nowakowski
Wydawca polski: Atropos
Data wydania polskiego: październik 2007
Liczba stron: 64
Format: 21x29,7 cm
Okładka: miękka, kolorowa
Druk: kolorowy
Cena: 39,99 zł
Scenariusz: Michał Gałek
Rysunki: Marcin Nowakowski
Wydawca polski: Atropos
Data wydania polskiego: październik 2007
Liczba stron: 64
Format: 21x29,7 cm
Okładka: miękka, kolorowa
Druk: kolorowy
Cena: 39,99 zł
Gdzie kupić
cena: 26.90 zł
zamów!