Kaznodzieja #11: Salvation
Pisanie i gdybanie na temat flagowej serii Gartha Ennisa to dla Polaka zadanie niewdzięczne. Powodów jest kilka. Przede wszystkim, w Stanach Zjednoczonych cykl został już dawno zamknięty i tylko ludzie o wyjątkowym samozaparciu nie zajrzeli jeszcze na jakąś internetową stronę, by sprawdzić, jak to wszystko się skończyło. Poza tym zawód tytułowego kaznodziei w jego północnoamerykańskiej odmianie to w naszych realiach instytucja dość niecodzienna, a gdy dodać do tego, iż Jesse Custer należał do ruchu prezbiterian-baptystów, obraz mocno się rozmywa. Nie oszukujmy się – dla statystycznego mieszkańca kraju nad Wisłą różnice dzielące katolików od protestantów nie należą do kanonu wiedzy powszechnej. Próbując jednak o tym zapomnieć, należy postawić trzy kluczowe pytania. Pytania tym bardziej istotne, iż niebawem i u nas doczekamy się finału serii, więc warto się do niego odpowiednio mentalnie przygotować.
Zaloguj się aby wyłączyć tę reklamę
Po pierwsze: o czym jest ten komiks?
To pytanie tylko z pozoru jest proste. Gdy zastanowić się nad nim dłużej, okaże się, iż Ennis na przestrzeni kilkunastu tomów stworzył całe uniwersum oparte na siatce zagadnień, które szczególnie go interesowały. Początkowo pretekstem był stary jak świat motyw wyzwania rzuconego Bogu, lecz szybko okazał się tylko punktem wyjścia dla analizy amerykańskich mitów. Wśród nich na pierwszy plan szybko wysunęły się dwa: dziedzictwo pierwszych osadników i wojna w Wietnamie; oba bardzo mocno osadzone w amerykańskiej świadomości dzięki narodowej filmografii. Nie bez przyczyny przewodnikiem duchowym głównego bohatera są: sam John Wayne, uosobienie patriotycznych ideałów i ojciec – weteran z Wietnamu. W świecie, w którym Bóg gdzieś się zapodział, pojawia się pytanie o system wartości, na którym można się oprzeć. Ten nieokreślony precyzyjnie zbiór zasad jest poddawany ciągłym próbom poprzez ścieranie się zepsutej, „gorszej” Ameryki, która zapomniała o ideach, które przyświecały jej założycielom, z dwudziestowieczną rzeczywistością.
Po drugie: kim jest Jesse Custer?
Szacunek do podstawowych zasad próbuje przywrócić człowiek, który szybko zjednał sobie sympatię czytelnika. Mocny, dosadny język, spora dawka humoru oraz celny prawy prosty i powstaje facet, z którym chętnie wypiłoby szklaneczkę whisky. W głównej mierze to bohaterowie i prowadzone przez nich dialogi zjednały cyklowi Ennisa popularność. Dzięki nim wyraźnie określono osoby Tulip i Cassidy'ego, by mogli brać na siebie ciężar prowadzenia wątków pobocznych. Ale w ostatecznym rozrachunku to do kaznodziei należą kluczowe decyzje w kwestii rozwoju fabuły. Tymczasem duchowe rozterki Custera dały pretekst do odwlekania zasadniczych wyborów, a album Salvation to prawdziwe wakacje od odpowiedzialności. Nie sposób jednakże zgodzić się z zarzutami, iż jedenasty tom Preachera niczego nowego nie wnosi. Wręcz przeciwnie - wreszcie, kolorowo na białym można się przekonać, jakim człowiekiem jest Jesse Custer.
Spotkanie ze społecznością Salvation to western w kostiumie współczesności. Ostatni Sprawiedliwy postępuje jak na fana Johna Wayne'a przystało, lecz metody czerpie raczej od Clinta Eastwooda. Na okrucieństwo odpowiada przemocą, na próby zabójstwa - morderstwem. Ennis przedstawia teksańskie miasteczko jako gnijącą od wewnątrz kolebkę amerykańskiego Południa i pozwala kaznodziei działać poza zasadami. Prawo stanowi jeden człowiek, który czyni to, co uważa za słuszne. W kontekście takich poglądów scena, w której Custer zostaje obezwładniony i przebrany w mundur hitlerowca nie pojawia się wyłącznie w charakterze żartu. To raczej ostrzeżenie, którego Jesse zdaje się nie dostrzegać. Potwierdza to finał pobytu w miasteczku, w którym kaznodzieja odmawia przebaczenia człowiekowi proszącemu o łaskę i skazuje go na śmierć. Co więcej, w tym przypadku wielce prawdopodobna jest całkowicie egoistyczna motywacja.
Po trzecie: co Garth Ennis ma do powiedzenia Bogu?
Garth Ennis zaczął z grubej rury i rzucił wyzwanie Bogu. Temat stary jak świat, bo ludzie stawiają swoim stwórcom (jakkolwiek by ich nie nazywali) pytania od zarania dziejów. Co więcej, często te "rozmowy" przeradzają się w kłótnie i wojny, a motyw zmagania śmiertelnika z istotami boskimi nie jest niczym niezwykłym także w tradycji judeo-chrześcijańskiej. Zazwyczaj człowiek walczy z bóstwem w jakimś wyższym celu, tymczasem w przypadku Jessego Custera rodzi się wątpliwość, czy bohater ten ma do zaproponowania jakąś alternatywę po obaleniu dawnego porządku. Ten dawny porządek to relacja Bóg-człowiek rozumiana jako zależność pan-sługa. Hierarchię można poddawać w wątpliwość i prowokacyjnie burzyć, lecz należy oferować coś w zamian oraz posiadać mandat na występowanie w imieniu ludzkości. Custer ma tylko przeświadczenie o swej nieomylności, niepotwierdzone jak dotychczas żadnymi godnymi podziwu czynami. Czasu na poprawienie swojego wizerunku nie pozostało wiele. Cała nadzieja w tym, iż mówiąc, że wie, czego boi się Bóg i jak ma teraz postępować, wreszcie nie rzuca słów na wiatr. Gdyby okazało się, iż jest inaczej, przedłużenia kredytu zaufania może nie otrzymać. "Płytkie i banalne" – oto etykietka, która byłaby największą porażką serii.
Trudno przypuszczać, by po Salvation sięgnął ktoś, kto wcześniej nie wciągnął się w tę epopeję. Z drugiej strony ci, którzy dotarli do dziesiątego tomu, raczej nie zawrócą z drogi. To im Garth Ennis jest coś winien. Bawił się Kaznodzieją przez wiele tomów, poszerzając swoją wizję, mnożąc wątki i tworząc swój własny mit oraz styl przenoszony, mniej lub bardziej udanie, na inne produkcje. Wreszcie, wraz ze swoim bohaterem, dotarł do końca mapy i natrafił na potwory, którym na imię Kulminacja i Zakończenie.
Pora stawić im czoła.
Po pierwsze: o czym jest ten komiks?
To pytanie tylko z pozoru jest proste. Gdy zastanowić się nad nim dłużej, okaże się, iż Ennis na przestrzeni kilkunastu tomów stworzył całe uniwersum oparte na siatce zagadnień, które szczególnie go interesowały. Początkowo pretekstem był stary jak świat motyw wyzwania rzuconego Bogu, lecz szybko okazał się tylko punktem wyjścia dla analizy amerykańskich mitów. Wśród nich na pierwszy plan szybko wysunęły się dwa: dziedzictwo pierwszych osadników i wojna w Wietnamie; oba bardzo mocno osadzone w amerykańskiej świadomości dzięki narodowej filmografii. Nie bez przyczyny przewodnikiem duchowym głównego bohatera są: sam John Wayne, uosobienie patriotycznych ideałów i ojciec – weteran z Wietnamu. W świecie, w którym Bóg gdzieś się zapodział, pojawia się pytanie o system wartości, na którym można się oprzeć. Ten nieokreślony precyzyjnie zbiór zasad jest poddawany ciągłym próbom poprzez ścieranie się zepsutej, „gorszej” Ameryki, która zapomniała o ideach, które przyświecały jej założycielom, z dwudziestowieczną rzeczywistością.
Po drugie: kim jest Jesse Custer?
Szacunek do podstawowych zasad próbuje przywrócić człowiek, który szybko zjednał sobie sympatię czytelnika. Mocny, dosadny język, spora dawka humoru oraz celny prawy prosty i powstaje facet, z którym chętnie wypiłoby szklaneczkę whisky. W głównej mierze to bohaterowie i prowadzone przez nich dialogi zjednały cyklowi Ennisa popularność. Dzięki nim wyraźnie określono osoby Tulip i Cassidy'ego, by mogli brać na siebie ciężar prowadzenia wątków pobocznych. Ale w ostatecznym rozrachunku to do kaznodziei należą kluczowe decyzje w kwestii rozwoju fabuły. Tymczasem duchowe rozterki Custera dały pretekst do odwlekania zasadniczych wyborów, a album Salvation to prawdziwe wakacje od odpowiedzialności. Nie sposób jednakże zgodzić się z zarzutami, iż jedenasty tom Preachera niczego nowego nie wnosi. Wręcz przeciwnie - wreszcie, kolorowo na białym można się przekonać, jakim człowiekiem jest Jesse Custer.
Spotkanie ze społecznością Salvation to western w kostiumie współczesności. Ostatni Sprawiedliwy postępuje jak na fana Johna Wayne'a przystało, lecz metody czerpie raczej od Clinta Eastwooda. Na okrucieństwo odpowiada przemocą, na próby zabójstwa - morderstwem. Ennis przedstawia teksańskie miasteczko jako gnijącą od wewnątrz kolebkę amerykańskiego Południa i pozwala kaznodziei działać poza zasadami. Prawo stanowi jeden człowiek, który czyni to, co uważa za słuszne. W kontekście takich poglądów scena, w której Custer zostaje obezwładniony i przebrany w mundur hitlerowca nie pojawia się wyłącznie w charakterze żartu. To raczej ostrzeżenie, którego Jesse zdaje się nie dostrzegać. Potwierdza to finał pobytu w miasteczku, w którym kaznodzieja odmawia przebaczenia człowiekowi proszącemu o łaskę i skazuje go na śmierć. Co więcej, w tym przypadku wielce prawdopodobna jest całkowicie egoistyczna motywacja.
Po trzecie: co Garth Ennis ma do powiedzenia Bogu?
Garth Ennis zaczął z grubej rury i rzucił wyzwanie Bogu. Temat stary jak świat, bo ludzie stawiają swoim stwórcom (jakkolwiek by ich nie nazywali) pytania od zarania dziejów. Co więcej, często te "rozmowy" przeradzają się w kłótnie i wojny, a motyw zmagania śmiertelnika z istotami boskimi nie jest niczym niezwykłym także w tradycji judeo-chrześcijańskiej. Zazwyczaj człowiek walczy z bóstwem w jakimś wyższym celu, tymczasem w przypadku Jessego Custera rodzi się wątpliwość, czy bohater ten ma do zaproponowania jakąś alternatywę po obaleniu dawnego porządku. Ten dawny porządek to relacja Bóg-człowiek rozumiana jako zależność pan-sługa. Hierarchię można poddawać w wątpliwość i prowokacyjnie burzyć, lecz należy oferować coś w zamian oraz posiadać mandat na występowanie w imieniu ludzkości. Custer ma tylko przeświadczenie o swej nieomylności, niepotwierdzone jak dotychczas żadnymi godnymi podziwu czynami. Czasu na poprawienie swojego wizerunku nie pozostało wiele. Cała nadzieja w tym, iż mówiąc, że wie, czego boi się Bóg i jak ma teraz postępować, wreszcie nie rzuca słów na wiatr. Gdyby okazało się, iż jest inaczej, przedłużenia kredytu zaufania może nie otrzymać. "Płytkie i banalne" – oto etykietka, która byłaby największą porażką serii.
Trudno przypuszczać, by po Salvation sięgnął ktoś, kto wcześniej nie wciągnął się w tę epopeję. Z drugiej strony ci, którzy dotarli do dziesiątego tomu, raczej nie zawrócą z drogi. To im Garth Ennis jest coś winien. Bawił się Kaznodzieją przez wiele tomów, poszerzając swoją wizję, mnożąc wątki i tworząc swój własny mit oraz styl przenoszony, mniej lub bardziej udanie, na inne produkcje. Wreszcie, wraz ze swoim bohaterem, dotarł do końca mapy i natrafił na potwory, którym na imię Kulminacja i Zakończenie.
Pora stawić im czoła.
Mają na liście życzeń: 1
Mają w kolekcji: 3
Obecnie czytają: 0
Dodaj do swojej listy:
lista życzeń
kolekcja
obecnie czytam
Mają w kolekcji: 3
Obecnie czytają: 0
Dodaj do swojej listy:
lista życzeń
kolekcja
obecnie czytam
Tytuł: Kaznodzieja #11: Salvation
Scenariusz: Garth Ennis
Rysunki: Steve Dillon
Wydawca oryginału: DC Comics/Vertigo
Wydawca polski: Egmont Polska
Data wydania polskiego: sierpień 2006
Liczba stron: 256
Format: 170 x 260 mm
Okładka: miękka, kolorowa
Papier: offsetowy
Druk: kolorowy
Cena: 59 zł
Scenariusz: Garth Ennis
Rysunki: Steve Dillon
Wydawca oryginału: DC Comics/Vertigo
Wydawca polski: Egmont Polska
Data wydania polskiego: sierpień 2006
Liczba stron: 256
Format: 170 x 260 mm
Okładka: miękka, kolorowa
Papier: offsetowy
Druk: kolorowy
Cena: 59 zł