Knights of the Old Republic #00. Crossroads
Jest to czas wielkiego niepokoju w galaktyce. Niekończące się Wojny Mandaloriańskie poważnie nadwątlają zasoby Republiki Galaktycznej. Wszystkie siły kierowane są na front, co sprawia, że w wielu systemach gwiezdnych w Zewnętrznych Rubieżach zaczyna panoszyć się bezprawie – dzieje się tak nawet na planecie-mieście Taris, które było niegdyś prężnym centrum komercyjnym.
To właśnie tu, tak jak i na wielu innych planetach Republiki, naczelną rolę w utrzymywaniu porządku sprawują Rycerze Jedi oraz ich uczniowie. Niestety niektórzy Jedi, sfrustrowani przebiegiem konfliktu z Mandalorianami, nie szczędzą wysiłków, by przeciągnąć na swoją stronę więcej swoich współbraci. Nawet, gdyby mieli to być ci właśnie Jedi – walczący każdego dnia o to, by utrzymać porządek w samej Republice...
Zaloguj się aby wyłączyć tę reklamę
Jak to zwykle bywa z zeszytami oznaczonymi numerem zero, mają one za zadanie wprowadzić czytelnika w nową serię komiksów. Nie inaczej jest w tym wypadku, bowiem "zero", wydane w USA razem z Rebellion #0, pokazuje nam co się działo mniej więcej tydzień przed wydarzeniami z pierwszego numeru cyklu Knights of the Old Republic. Siedem stron wypełnia krótkie starcie młodego padawana Jedi Zayne’a Carricka z drobnym przestępcą o imieniu Marn Hierogryph (zwanym po prostu Gryph) oraz następująca po tym zdarzeniu konwersacja Zayne’a ze Squintem – jednym z wielu Rycerzy Jedi, którzy uznali, że ich obowiązkiem jest walka z Mandalorianami. Ostatnia strona zeszytu to wprowadzenie kilku mistrzów Jedi, w tym Luciena oraz Q’Anili. Do tego wszystkiego mamy jeszcze mały bonus: Taris Holofeed, czyli kilka holo-wiadomości, w których jest między innymi raport o sytuacji na froncie, a w nim bardzo znajome nazwisko: Saul Karath.
Skoro już jesteśmy przy nawiązaniach do dwóch słynnych KotORów, to warto wspomnieć, że spotkanie i rozmowa Zayne-Squint to w sumie nic innego, jak ogólnikowe przedstawienie jednego z wątków przewijających się w obu grach. Chodzi mianowicie o sprawę zaangażowania rycerzy Jedi w Wojny Mandaloriańskie i niedostrzegania niebezpieczeństwa, które prezentuje sobą Ciemna Strona Mocy i władający nią Sithowie, niesłusznie uznani za pokonanych. Mam nadzieję, że takich smaczków jak ten będzie znacznie, znacznie więcej w nadchodzących numerach Knights of the Old Republic.
O ile o fabule ciężko cokolwiek powiedzieć ze względu na zwięzłość akcji, to już o rysunkach da się powiedzieć sporo. Wystarczy zresztą wspomnieć, że odpowiedzialny jest za nie Brian Ching, twórca grafiki do wydanej w Polsce Obsesji. Jego specyficzny styl wielu nie przypada do gustu, ale zaręczam, że do Knights of the Old Republic, którego akcja toczy się bądź, co bądź prawie cztery tysiące lat przed bitwą o Yavin, pasuje na styk. Tło jest lekko rozmazane, kolory zaskakują swą intensywnością, postacie zaś są całkiem ładnie rozrysowane, tak więc źle z pewnością nie jest. Mam jednak wrażenie, że gdy w serii pojawią się bohaterowie, którzy już wcześniej gdzieś się ukazali – choćby w grze – nie będę już tak bardzo entuzjastycznie nastawiony do rysunków. Akurat Brian Ching nie ma talentu do odwzorowywania twarzy, których sam nie stworzył.
Cóż więcej można rzec? Jest to tylko numer zerowy, więc prawdziwa akcja zacznie się dopiero w następnym zeszycie. Niemniej jednak Crossroads stanowi udane i zachęcające do dalszego czytania wprowadzenie do serii Knights of the Old Republic.
To właśnie tu, tak jak i na wielu innych planetach Republiki, naczelną rolę w utrzymywaniu porządku sprawują Rycerze Jedi oraz ich uczniowie. Niestety niektórzy Jedi, sfrustrowani przebiegiem konfliktu z Mandalorianami, nie szczędzą wysiłków, by przeciągnąć na swoją stronę więcej swoich współbraci. Nawet, gdyby mieli to być ci właśnie Jedi – walczący każdego dnia o to, by utrzymać porządek w samej Republice...
Jak to zwykle bywa z zeszytami oznaczonymi numerem zero, mają one za zadanie wprowadzić czytelnika w nową serię komiksów. Nie inaczej jest w tym wypadku, bowiem "zero", wydane w USA razem z Rebellion #0, pokazuje nam co się działo mniej więcej tydzień przed wydarzeniami z pierwszego numeru cyklu Knights of the Old Republic. Siedem stron wypełnia krótkie starcie młodego padawana Jedi Zayne’a Carricka z drobnym przestępcą o imieniu Marn Hierogryph (zwanym po prostu Gryph) oraz następująca po tym zdarzeniu konwersacja Zayne’a ze Squintem – jednym z wielu Rycerzy Jedi, którzy uznali, że ich obowiązkiem jest walka z Mandalorianami. Ostatnia strona zeszytu to wprowadzenie kilku mistrzów Jedi, w tym Luciena oraz Q’Anili. Do tego wszystkiego mamy jeszcze mały bonus: Taris Holofeed, czyli kilka holo-wiadomości, w których jest między innymi raport o sytuacji na froncie, a w nim bardzo znajome nazwisko: Saul Karath.
Skoro już jesteśmy przy nawiązaniach do dwóch słynnych KotORów, to warto wspomnieć, że spotkanie i rozmowa Zayne-Squint to w sumie nic innego, jak ogólnikowe przedstawienie jednego z wątków przewijających się w obu grach. Chodzi mianowicie o sprawę zaangażowania rycerzy Jedi w Wojny Mandaloriańskie i niedostrzegania niebezpieczeństwa, które prezentuje sobą Ciemna Strona Mocy i władający nią Sithowie, niesłusznie uznani za pokonanych. Mam nadzieję, że takich smaczków jak ten będzie znacznie, znacznie więcej w nadchodzących numerach Knights of the Old Republic.
O ile o fabule ciężko cokolwiek powiedzieć ze względu na zwięzłość akcji, to już o rysunkach da się powiedzieć sporo. Wystarczy zresztą wspomnieć, że odpowiedzialny jest za nie Brian Ching, twórca grafiki do wydanej w Polsce Obsesji. Jego specyficzny styl wielu nie przypada do gustu, ale zaręczam, że do Knights of the Old Republic, którego akcja toczy się bądź, co bądź prawie cztery tysiące lat przed bitwą o Yavin, pasuje na styk. Tło jest lekko rozmazane, kolory zaskakują swą intensywnością, postacie zaś są całkiem ładnie rozrysowane, tak więc źle z pewnością nie jest. Mam jednak wrażenie, że gdy w serii pojawią się bohaterowie, którzy już wcześniej gdzieś się ukazali – choćby w grze – nie będę już tak bardzo entuzjastycznie nastawiony do rysunków. Akurat Brian Ching nie ma talentu do odwzorowywania twarzy, których sam nie stworzył.
Cóż więcej można rzec? Jest to tylko numer zerowy, więc prawdziwa akcja zacznie się dopiero w następnym zeszycie. Niemniej jednak Crossroads stanowi udane i zachęcające do dalszego czytania wprowadzenie do serii Knights of the Old Republic.
Galeria
Mają na liście życzeń: 0
Mają w kolekcji: 0
Obecnie grają: 0
Dodaj do swojej listy:
lista życzeń
kolekcja
obecnie gram
Mają w kolekcji: 0
Obecnie grają: 0
Dodaj do swojej listy:
lista życzeń
kolekcja
obecnie gram
Tytuł: Star Wars: Knights of the Old Republic/Rebellion Flip Book
Scenariusz: różni artyści
Rysunki: różni artyści
Kolory: różni artyści
Wydawca oryginału: Dark Horse Comics
Data wydania oryginału: 1 marca 2006
Liczba stron: 24
Okładka: miękka
Druk: kolorowy
Cena: 0,25 USD
Scenariusz: różni artyści
Rysunki: różni artyści
Kolory: różni artyści
Wydawca oryginału: Dark Horse Comics
Data wydania oryginału: 1 marca 2006
Liczba stron: 24
Okładka: miękka
Druk: kolorowy
Cena: 0,25 USD
Tagi:
Star Wars Knights of the Old Republic #0 | Star Wars Knights of the Old Republic | Michael Atiyeh | Knights of the Old Republic/Rebellion Flip Book | John Jackson Miller | Brian Ching