Knights of the Old Republic #09. Homecoming
Rozpoczęty w zeszycie siódmym story arc wniósł do akcji więcej ożywienia i nadał jej wartkości. Jak się jednak szybko okazało, pomimo spektakularnego wkroczenia lubianych Mandalorian, twórcy Knights of the Old Republic nie zapomnieli o tym, co jest w zasadzie domeną serii – otoczką mroku, tajemnicy, niepewności. Póki co motorem tych motywów w komiksie są mistrzowie Jedi z akademii na Taris i to właśnie im poświęcone jest wtrącenie pomiędzy Flashpointami, zatytułowane Homecoming.
W ostatnich kadrach zeszytu szóstego przedstawiono mistrzów pakujących na Taris manatki, co mogło oznaczać w zasadzie tylko jedno – zaproszono ich na Coruscant by wytłumaczyli się przed najwyższą Radą ze swych poczynań. Mimo iż ta ich rozłącza, wysyłając na oddzielne placówki, Mistrzowie opracowują plan, jak współdziałać dalej. Nic nie jest jednak tak proste, jak mogłoby się wydawać na pierwszy rzut oka, gdyż powrót Luciena Draala do stolicy Republiki ma również inny wymiar, w niemniejszym stopniu łączący się z tragedią na Taris…
Zaloguj się aby wyłączyć tę reklamę
Homecoming daje nieco wytchnienia po dwóch zeszytach z najnowszej mini-serii przebytych niejako "w biegu". Nieco dziwnym jest, że rozpoczętą w pierwszych zeszytach intrygę w zasadzie rozwiązano na końcu Commencement i przez ten pryzmat pojawienie się zeszytu dziewiątego w takiej właśnie postaci nie jest niczym niezrozumiałym. Teraz do intrygi dodano drugie dno wplatając weń postać matki dla Luciena, a mistrzyni dla pozostałych mistrzów, jej mrocznego pomocnika i tajemne przymierze łączące całą grupę. Mimo wszystko pozostaje pewien niedosyt i wrażenie, że jednak pospieszono się z wyjaśnieniem wątku morderstwa padawanów z pierwszych sześciu zeszytów. W tej chwili zaś nie pozostaje nic innego jak dać twórcom czas na rozwinięcie skrzydeł i rozegrania do końca tej piłki, że pozwolę sobie na futbolową metaforę.
Do rysowania KotOR powrócił Brian Ching, który niespodziewanie zniknął z pozycji naczelnego grafika wraz z pojawieniem się zeszytu siódmego. Żadnych dramatycznych zmian w rysunku tego pana nie ma – wszystko jest estetyczne, proporcje zachowane, a postaci wciąż wydają się nieco sztuczne. Ciekawa za to jest opracowanie wizualne lokacji w opowieści, zwłaszcza jeśli chodzi o Coruscant, które przypomina tu bardziej opis Timothy'ego Zahna z trylogii Thrawna niż manhattanopodobną metropolię. Czyżby wreszcie postanowiono odważniej podjąć temat ewolucji technicznej i gospodarczej w uniwersum?
Mimo drobnego falstartu (lub raczej "false-finishu") w Commencement można przewidywać, że pan John Jackson Miller ma jeszcze coś w zanadrzu, a oprze to zapewne o zaprezentowane w Homecoming mroczne strony mistrzów Jedi, którzy by uchronić własną pozycję zdolni są uknuć nawet najokropniejszą zbrodnię.
W ostatnich kadrach zeszytu szóstego przedstawiono mistrzów pakujących na Taris manatki, co mogło oznaczać w zasadzie tylko jedno – zaproszono ich na Coruscant by wytłumaczyli się przed najwyższą Radą ze swych poczynań. Mimo iż ta ich rozłącza, wysyłając na oddzielne placówki, Mistrzowie opracowują plan, jak współdziałać dalej. Nic nie jest jednak tak proste, jak mogłoby się wydawać na pierwszy rzut oka, gdyż powrót Luciena Draala do stolicy Republiki ma również inny wymiar, w niemniejszym stopniu łączący się z tragedią na Taris…
Homecoming daje nieco wytchnienia po dwóch zeszytach z najnowszej mini-serii przebytych niejako "w biegu". Nieco dziwnym jest, że rozpoczętą w pierwszych zeszytach intrygę w zasadzie rozwiązano na końcu Commencement i przez ten pryzmat pojawienie się zeszytu dziewiątego w takiej właśnie postaci nie jest niczym niezrozumiałym. Teraz do intrygi dodano drugie dno wplatając weń postać matki dla Luciena, a mistrzyni dla pozostałych mistrzów, jej mrocznego pomocnika i tajemne przymierze łączące całą grupę. Mimo wszystko pozostaje pewien niedosyt i wrażenie, że jednak pospieszono się z wyjaśnieniem wątku morderstwa padawanów z pierwszych sześciu zeszytów. W tej chwili zaś nie pozostaje nic innego jak dać twórcom czas na rozwinięcie skrzydeł i rozegrania do końca tej piłki, że pozwolę sobie na futbolową metaforę.
Do rysowania KotOR powrócił Brian Ching, który niespodziewanie zniknął z pozycji naczelnego grafika wraz z pojawieniem się zeszytu siódmego. Żadnych dramatycznych zmian w rysunku tego pana nie ma – wszystko jest estetyczne, proporcje zachowane, a postaci wciąż wydają się nieco sztuczne. Ciekawa za to jest opracowanie wizualne lokacji w opowieści, zwłaszcza jeśli chodzi o Coruscant, które przypomina tu bardziej opis Timothy'ego Zahna z trylogii Thrawna niż manhattanopodobną metropolię. Czyżby wreszcie postanowiono odważniej podjąć temat ewolucji technicznej i gospodarczej w uniwersum?
Mimo drobnego falstartu (lub raczej "false-finishu") w Commencement można przewidywać, że pan John Jackson Miller ma jeszcze coś w zanadrzu, a oprze to zapewne o zaprezentowane w Homecoming mroczne strony mistrzów Jedi, którzy by uchronić własną pozycję zdolni są uknuć nawet najokropniejszą zbrodnię.
Galeria
Mają na liście życzeń: 0
Mają w kolekcji: 0
Obecnie grają: 0
Dodaj do swojej listy:
lista życzeń
kolekcja
obecnie gram
Mają w kolekcji: 0
Obecnie grają: 0
Dodaj do swojej listy:
lista życzeń
kolekcja
obecnie gram
Tytuł: Star Wars: Knights of the Old Republic #09. Homecoming
Scenariusz: John Jackson Miller
Rysunki: Brian Ching
Kolory: Michael Atiyeh
Wydawca oryginału: Dark Horse Comics
Data wydania oryginału: 25 października 2006
Liczba stron: 32
Okładka: miękka
Druk: kolorowy
Cena: 2,99 USD
Scenariusz: John Jackson Miller
Rysunki: Brian Ching
Kolory: Michael Atiyeh
Wydawca oryginału: Dark Horse Comics
Data wydania oryginału: 25 października 2006
Liczba stron: 32
Okładka: miękka
Druk: kolorowy
Cena: 2,99 USD
Tagi:
Star Wars Knights of the Old Republic #09 | Star Wars Knights of the Old Republic | Michael Atiyeh | John Jackson Miller | Homecoming | Brian Ching