Komiks 2011: TOP 3 okiem twórców
Redakcja: Kuba Jankowski
Tradycyjnie przekazujemy głos w ręce polskich twórców komiksowych, którzy specjalnie dla Poltera stworzyli TOP 3, czyli wybór tego, co ich zdaniem najlepsze w komiksowym roku, tym razem 2011.
Marek Turek
(Piktogramy, Fastnahchtspiel, Kiedy domy śnią)
Trzy komiksy z kilkudziesięciu, przed którymi po prostu trzeba się w tym roku pochylić? Nerwowe przeglądanie półek, dłuższa chwila na sprawdzenie czy przypadkiem nic (subiektywnie ważnego) mi nie umknęło i spory stos albumów do ostatecznej weryfikacji. Do "ścisłego finału”" zakwalifikowało się czternaście komiksów, po kolejnej selekcji dziewięć, z bólem serca odrzuciłem trzy kolejne. Na placu boju pozostało sześć albumów, trzy zagraniczne i trzy krajowe. Trzy, o których mówi się sporo i nagradza na całym świecie. I trzy, o których, oprócz naszego komiksowego grajdołka, nikt zapewne nie wspomni. I chociażby z tego względu (a także dlatego, że powstały z czystej pasji, mozolnie, bez szans na kasę i zachwyt tłumów czytelników, a jednak dorównują najlepszym komiksom tworzonym w "komiksowych rajach"), wybrałem trzy krajowe produkcje.
1. DIEFENBACH: Zanim wzejdzie świt Benedykta Szneidera, wyrafinowany graficznie żywioł, który potwierdza to, co już wielokrotnie udowadniali tacy klasycy jak Moebius, Druillet, Breccia czy Caza. Komiks nie musi mieć rozbudowanej fabuły, zunifikowanych, "ładnych", kolorowych rysunków i nie musi poruszać "modnych" tematów. Czasami wystarczy prosty schemat fabularny, wsparty własną, porażająco perfekcyjną i pełną rozmachu kreską, żeby lektura komiksu była jak cios obuchem między oczy, który jeszcze długą chwilę po odłożeniu na półkę, pozostawia czytelnika w lekkim oszołomieniu i zachwycie.
2. Czasem Grzegorza Janusza i Marcina Podolca, to pozycja "kompletnie z innej mańki", gęsta jak sos grzybowy fabuła, idealnie komponuje się z "makaronem al dente" tysięcy kresek postawionych przez Podolca. Muszę przyznać, że obydwaj autorzy odrobinę mnie przerażają. Grzegorz Janusz, którego twórczość znam praktycznie od samego początku, od pierwszych mikroopowiadań publikowanych w Fantastyce, przeraża mnie tym, że mając spory dorobek i zbliżając się do wieku, w którym większość autorów przechodzi na jałowy tryb zjadania własnego ogona, wciąż szuka, eksperymentuje i się rozwija, pisząc historie, które, mam wrażenie, zaskakują nawet jego samego. Marcin Podolec to znowu jakaś magiczna, samonapędzająca się, maszyna do rysowania, coraz szybciej, coraz więcej i coraz lepiej, kompletnie nie pojmuję jak mu się to udaje.
3. Rewolucje #6: na morzu Mateusza Skutnika i Jerzego Szyłaka. Jestem w tej komfortowej sytuacji, że obserwowałem proces powstawania tego komiksu prawie od samego początku, od momentu, w którym kilka ładnych lat temu, dwóch rozgorączkowanych autorów zakończyło podróż na trasie Gdańsk-Lublin, mając praktycznie gotowy scenariusz. Komiks o podróży, wymyślony w trakcie podróży. Komiks dziejący się na morzu, stworzony przez ludzi, którzy żyją nad morzem, czy to się mogło nie udać? Świetnie zrealizowany komiks, którym można się delektować zarówno, jako samodzielnym dziełem, jak i pełnym odniesień i nawiązań fragmentem cyklu Rewolucje.
Marcin Podolec
(Blog Marcina Podolca, Kapitan Sheer, Czasem)
1. Pinokio
Od dawna żaden komiks tak mnie nie uwiódł. Odblokował mnie jako czytelnika. Poważnie, w pewnym momencie żaden album nie potrafił wywołać u mnie większych emocji. Wtedy pojawił się Pinokio. Pięknie wydany przez Kulturę Gniewu krąży teraz między znajomymi, których reakcje podobne są do mojej.
2. Polina
Pozycja, która zapewne szybko nie trafi do Polski. Oszczędna kreska, odpuszczanie twarzy i szczegółów - odrzucające. Dodajmy jednak do tego świetne studium ludzkich póz, odważne kadrowanie, grę plamą i odpowiednio duży tupet, by wprowadzać fabułę w, że się tak wyrażę, strefę zakazu ruchu. Wysmakowana, niczym widowisko baletowe, zahaczająca z początku o Czarnego łabędzia lecz wędrująca własną drogą, historia życia Poliny. Polecam również przejrzenie innych tytułów Bastiena Vivésa.
3. Zsyp
Fanuję wszystkim produkcjom Michała Rzecznika oraz Jacka Świdzińskiego. Podczas mojego pierwszego WSK dość przypadkowo nabyłem Przygody Powstania Warszawskiego oraz Paproszki i było to olśnienie, do którego wracam sobie w co pochmurniejsze dni. Szkoda, że w ciągu ostatnich lat chłopaki co jakiś czas zaliczali spadki produktywności, ale jeśli te chwile milczenia mają puentować się tworami jak Zsyp, nie będę narzekał. Zachęcam do śledzenia bloga Michała, gdzie co jakiś czas trafia się prawdziwa perełka.
Dobry rok w wydaniu polskich twórców (Szelki, Diefenbach, Rewolucje). Komiksem, który najmocniej mną zawładnął podczas minionych dwunastu miesięcy była wydana w 2010 roku Samotność rajdowca Mahlera. W nadchodzącym roku bardzo liczę na polskie wydanie Portugalii Cyrila Pedrosy.
Dominik Szcześniak
(Cyfrowy Ziniol, Fotostory, W samo południe)
2011 obfitował w wiele znakomitych komiksów. Kryzys ilościowy został elegancko przyćmiony formą naszych wydawców i autorów. Wskazać trzy tytuły jest więc dość dużym problemem. Niewiele większym od wskazania pięciu (co będę zobligowany zrobić na www Ziniola), ale spróbujmy:
1. Szelki Jerzego Szyłaka i Wojciecha Stefańca. 8 lat minęło od premiery pierwszej części serii Sz i przez te 8 lat wiele osób zapomniało, że możliwe jest stworzenie wielkiego komiksu w naszym kraju. Szyłak i Stefaniec o tym przypomnieli. Mocna historia. Świetny zespół twórców. I znakomite, widoczne w wielu miejscach "dotknięcie Stefańca" (spójrzcie chociażby na płytotekę Pawluka). Chylić czoła przed tym tytułem.
2. Cała prawda o dzikim zachodzie Sławomira Lewandowskiego. Ten tytuł to strzał w ciemno. Lewandowski wydał w minionym roku kilka komiksów, z których żaden nie jest ani gorszy, ani lepszy. Wszystkie są znakomite. Autor zaimponował mi fenomenalnym poczuciem humoru i znakomitym czuciem języka komiksu. Kadrowanie, kompozycja plansz, rozbicie tekstu na kolejne kadry - wszystko to zrobione jest po profesorsku. dziękuję autorowi za możliwość obcowania z jego dziełami.
3. Pinokio. To jest po prostu komiks genialny. Z trzech powodów:
- jest znakomitą współczesną przeprawą przez Pinokia Collodiego, co jednak nie byłoby niczym genialnym, gdyby nie...
- ... niesamowita forma książki, która świadomemu czytelnikowi komiksu zafunduje przejażdżkę przez wszystkie najważniejsze okresy w historii gatunku, co w sumie byłoby bardzo proste do zrealizowania, ale...
- ...u Winshlussa zrealizowane jest w sposób bardzo trudny (bo w ramach komiksu niemego), a jednak bardzo łatwo przyswajalny, komunikatywny i klarowny. W swej prostocie genialny.
Tagi:
Zsyp | Top 3 okiem twórców | Rewolucje #6: na morzu | Pinokio | Marek Turek | Marcin Podolec | Maciej Pałka | Dominik Szczesniak | Diefenbach | Czasem