O dźwięku i obrazie - rozmowa z Michałem Szolcem
Wydaje się, że istnienie i działalność Waszej firmy nagraniowej może być traktowana jako jeden z przejawów polskiej nowoczesności.
Wilanów daje nam ciszę, spokój i komfortowe warunki pracy. Ale Sound Tropez to na wielu płaszczyznach nowoczesne studio. Począwszy od technologii, przez sposób myślenia o naszych słuchowiskach, aż po plany na przyszłość. Jest w Polsce kilka przykładów firm, które osiągnęły sukces miedzy innymi dlatego, że nie ograniczały swoich horyzontów - vide CD Projekt. Mamy ambicje być kolejną polska firmą, której produkty będą rozpoznawalne poza krajem.
Porozmawiajmy o samej genezie studia. Opowiadane przez Was historie powstają dzięki ludzkim głosom, muzyce, efektom akustycznym. Skąd wziął się pomysł na stworzenie takiej firmy? Czy to w Tobie należy upatrywać kompozytora całego przedsięwzięcia?
Jedno jest pewne - nie było to przemyślane i zaplanowane działanie. W krótkim życiorysie Sound Tropez znalazłoby się kilka zmian kierunku, które doprowadziły nas tu, gdzie teraz jesteśmy. Zaczynaliśmy w garażu, mając w planach produkcję programów telewizyjnych. Później była produkcja muzyczna i wydawnictwo płytowe (dziś z sukcesami kontynuowane pod szyldem Nextpop przez Roberta Amiriana). A nasze działania na rynku audiobooków to efekt współpracy z Audioteką. To dla nich wyprodukowaliśmy Grę o Tron - ponad trzydziestogodzinne słuchowisko, nagrodzone Złotą Kaczką. I nabraliśmy apetytu na kolejne “serialowe” słuchowisko - Żywe Trupy. Jak się szybko okazało, projekt ten był dla nas przełomowy. Realizacja słuchowiska na podstawie komiksu wzbudziła zainteresowanie mediów, krytyków i słuchaczy, a nam wyznaczyła zupełnie nowy kierunek. I zupełnie nieoczekiwanie stworzyła możliwości rozwoju międzynarodowego. Kompozytor to ładne określenie, ale kontynuując Twoją metaforę - sukces Sound Tropez to w dużej mierze zasługa świetnej orkiestry - zespołu zdolnych dziewczyn i chłopaków, którzy nie boją się wyzwań i nieszablonowych pomysłów.
Wykorzystaliście szansę na zaistnienie. Czy zamierzacie kontynuować rozpoczęte już historie? Na przykład słuchowiska o Truposzach? Zarówno komiksowa seria Roberta Kirkmana, jak i serial… wciąż trwają.
Raczej nie odmówimy sobie tej przyjemności. Tym bardziej, że w kolejnej części pojawi się Gubernator - czarny charakter, który wśród wszystkich fanów Walking Dead wzbudza skrajne emocje. Od pewnego czasu zastanawiam się, kogo obsadzić w tej roli. Wyzwanie aktorskie jest dość duże, bo piąty i szósty tom komiksu to głównie pełna brutalności rywalizacja Gubernatora z Michonne i Rickiem. Mam już pewien pomysł, ale jeszcze zbyt wcześnie, by go ujawniać. [Od niedawna wiadomo, że w rolę Gubernatora wcieli się Janusz Chabior - przyp. M.W.]
Od marca dostępne jest także słuchowisko o Conanie, kwiecień upłynął zaś pod znakiem Thorgala. Zarówno w jednym, jak i drugim przypadku, są to adaptacje komiksów. Czy korzystanie z historii obrazkowych ma być zatem Waszą domeną?
Jeśli chodzi o działalność wydawniczą, to na pewno tak. Bardzo dobrze czujemy się w stylistyce komiksowej i doceniamy swobodę twórczą, którą nam daje. Ale Sound Tropez to nie tylko wydawca, ale również producent - nagrywamy wiele audiobooków i produkujemy dźwięk do reklam. Słuchowiska na podstawie komiksów to bardzo przyjemna odskocznia od czysto komercyjnej działalności.
Wspomniałeś, że Wasze produkty mają być rozpoznawalne poza granicami Polski. To znaczy, że pracujecie także nad wersjami obcojęzycznymi? Wiem, że dzieje się tak na pewno w przypadku Żywych Trupów w hiszpańskiej odsłonie.
Trupy mówią już po francusku i hiszpańsku, a wkrótce przemówią po szwedzku i niemiecku. Na jesieni pojawi się też Thorgal po francusku i Conan po angielsku. Wprawdzie rynek polski zawsze pozostanie naszym matecznikiem, ale bardzo duże nadzieje wiążemy z rozwojem międzynarodowym. Potencjał takich rynków jak niemiecki, brytyjski czy amerykański są olbrzymie i na pewno znajdzie się tam miejsce dla takich produktów jak nasze. Tym bardziej, że pod względem jakości wykonania nie tylko nie mamy się czego wstydzić, ale nawet na rynku amerykańskim będziemy w czołówce.
Przystępujecie do ofensywy. Jak myślisz, skąd bierze się coraz większa popularność audiobooków? Żyjemy przecież wszakże w świecie zdominowanym przez wizualną formę przekazu.
I może właśnie dlatego coraz więcej osób powraca do mniej agresywnych i krzykliwych form przekazu, jak tradycyjna papierowa książka czy audiobook? Może czasami chcemy odpocząć od zmasowanego ataku na nasze zmysły? Seans w kinie IMAX 3D z dźwiękiem Dolby Atmos to z pewnością ciekawe doznanie, ale raczej nie pozostawia zbyt dużo pola naszej własnej wyobraźni. Inaczej jest z książką czy dobrze zrealizowanym słuchowiskiem.
Jaki jest zatem przepis na udane i smakowite słuchowisko? To nawiązanie do kulinariów w przypadku Waszej firmy nie jest wcale bez znaczenia…
Przywołane przez Ciebie kulinaria, czyli kreatywne wykorzystanie owoców i warzyw podczas realizacji udźwiękowienia, faktycznie stały się czymś w rodzaju naszego znaku rozpoznawczego. Zanim jednak dojdziemy do tego etapu, musi powstać dobry scenariusz, który zostanie odpowiedni zagrany i zinterpretowany przez aktorów. Kolejnym ważnym etapem jest dobór muzyki, która w naszej "kuchni" odgrywa kluczową rolę. A na koniec zabawa w warzywniak, czyli tworzenie efektów specjalnych. Składników jest wiele i ciężko wyróżnić jeden z nich jako wiodący.
Takim ciekawym doznaniem na pewno może być także przeniesienie kultowego komiksu Funky Koval do audiosfery. Co właściwie zadecydowało, o tym aby zająć się tą ikoniczną postacią polskiej popkultury?
W przypadku tej produkcji, warzywa i owoce mogą spać spokojnie. Czeka nas raczej zabawa w wymyślanie laserów, futurystycznych pojazdów i dużo pracy z doborem muzyki. Funky Koval to dla nas zupełnie nowa przygoda, nigdy wcześniej nie produkowaliśmy słuchowisk w takiej estetyce. Ale tym lepiej, lubimy eksplorować nowe obszary. Między innymi dlatego chcemy też stworzyć coś dla dzieci. I po raz kolejny sięgniemy do polskiej klasyki. Szczegóły już wkrótce.
Wielki rozmach, konkretne plany, profesjonalna realizacja – te elementy składają się na to, że Wasze studio można traktować jako prawdziwego prekursora w produkcji nowoczesnych słuchowisk. Jak czujecie się w tej roli?
Staramy się o tym nie myśleć i robimy swoje. Myślę, że w dużej mierze sukces naszych produkcji opiera się na tym, że nie oglądamy się na innych. Wszystko w naszych słuchowiskach, począwszy od wyboru tytułu, przez obsadę aktorską, dobór muzyki i tworzone efekty specjalne powstaje w naszych głowach. Tworzymy takie słuchowiska, jakich sami chcielibyśmy słuchać. Bo słuchowisko może być doskonałą, rozwijającą wyobraźnię rozrywką. I mamy ambicje przywrócić im dawną popularność.