Rejs + Narodziny liter
Rejs
Minikomiks Rejs miał premierę na MFKiG 2014 i można go było dostać za darmo podczas zakupów na stoisku wydawcy. Podobnie jak 88/89 tych samych autorów zaopatrzony został w pieczątkę "Kolekcja Maszina" i podobnie jak tamten tytuł przeznaczony jest dla młodszego widza. To znaczy czytelnika.
Oczywiście sporo wody jeszcze upłynie zanim ten komiksik dorówna popularnością klasycznemu filmowi Marka Piwowskiego, ale że w jakiś sposób autorzy chcieli do klasyki polskiego kina się odnieść, nie ulega wątpliwości. Tym razem bowiem Przemek Surma nie rysował, ale "reżyserował", o czym dowiadujemy się z trzeciej strony okładki ośmiostronicowej opowieści (zamierzone nawiązanie do eight-pagerów? kto wie, przecież to chłopcy-maszinowcy!). Zwraca uwagę też to, co zobaczymy po rozłożeniu okładki. Na froncie widzimy dziób okrętu, zaś po zrobieniu rozkładówki okazuje się, że ten dziób to w zasadzie prawie cały okręt, bo rufy za wiele na czwartej stornie okładki nie ma. Kolejny żarcik dla ciekawskich, oglądających komiksy pod różnymi kątami? Psikus?
Filmowy Rejs obecny jest jeszcze w samej konstrukcji historyjki, która składa się z rozmów pasażerów przy stolikach. Po cztery dialogi na stronę. Krótkie żarciki, skecze, wymiany mądrości. Rejs nie opowiada nam linearnej historii, jest po prostu przeglądem krótkich scenek. Łączy je występowanie w rolach głównych zwierząt, które pojawiają się w parach. Co czytają? Czy też może tylko oglądają obrazki? Dokąd płyną? Czy kapitanem okrętu jest Noe?
Rejs to w zasadzie ulotka - kolorowa i ładnie narysowana - która rozśmieszy lubiących rejsowe poczucie humoru.
Nota: 5
Narodziny liter
Narodziny liter, określane jako concept book, to książka zarówno dla dzieci, jak i dla dorosłych. Autorzy opowiadając o narodzinach alfabetu i pisma streszczają poniekąd dzieje kształtowania się komunikacji międzyludzkiej i wymiany myśli pod postacią coraz bardziej skondensowanych znaków, w których związek saussurowskiego znaczonego i znaczącego ewoluował w stronę relacji "ustalającej się" całkowicie arbitralnie (a może Themerosnowie chcą nam podpowiedzieć, że jednak nie do końca tak było?). W swoich komiksowych książkach pokazywał nam Will Eisner, jak łudząco niektóre chińskie piktogramy przypominają obiekt, który oznaczają. Ćwiczenie zaproponowane przez duet pisarza i rysowniczki zdecydowanie ma na celu uzmysłowienie użyteczności wzmacniania przekazu słownego elementami wizualnymi, co przecież jest jedną ze składowych języka komiksowego (ale nie tylko, bo książki dla dzieci czy grafika użytkowa także bardzo często sięgają po znaczeniową grafikę tekstu). Ten przecież posługuje się znaczącą grafiką, aby nadawać słowom odpowiedni ton i nakładać na nie dodatkowe - graficzne - warstwy znaczeniowe.
Dzięki połączeniu potencjału słowa i obrazu, którym posługują się Themersonowie, łatwiej obrazowo wyjaśnić, jak od pisma obrazkowego ludzie przeszli do formy bardziej skondensowanej, pojemnej, ale powodującej przecież sporo zamieszania i nieporozumień wynikających z wieloznaczności arbitralnych znaków składających się na język, którym staramy się komunikować. Jednak w rękach autorów słowo i obraz budujące ich język wypowiedzi nie konfundują czytelnika, jasno natomiast przedstawiają, jak znaczenia zaklinano kiedyś w supełki, hieroglify i kolejne formy pośrednie w drodze do znanego nam alfabetu.
Themersonowie byli artystami niezwykłymi, których dzieło Widnokrąg słusznie postanowił spopularyzować wśród niczego nie podejrzewających młodych i starszych czytelników. Po Narodzinach liter czeka nas teraz popularyzująca wiedzę z zakresu techniki Poczta. Warto zapoznać z pracami Themersonów nie tylko dzieci, ale i siebie samego.
Nota: 7