Varia #13
Uwaga! Możliwe, że tekst ten pojawił się przed odsłonami Varia #11 i Varia #12. Przepraszamy za usterki.
Spis treści:
- Liga Sprawiedliwości tom 2: Podróż złoczyńcy
- Nemo tom 1: Serce z lodu
- Tej nocy dzika paprotka
- Psychopoland
- Teczka
- Silas Corey #1
- Syn swojego ojca
- WKKM #30: Planeta Hulka #2
- WKKM #34: She-Hulk - Samotna Zielona Kobieta
- Egipskie księżniczki #1 i #2
- Wybrani (wersja testowa)
- Powiedz coś
- Bohater
- Wąż Wodny
- Szkicownik Portugalski
- Żywe Trupy #19: Marsz ku wojnie
- Równy komiks
Liga Sprawiedliwości #2: Podróż złoczyńcy
Jim Lee potrafi rysować całujących się superbohaterów jak nikt. Kiedyś w Hushu uwiecznił pocałunek Batmana i Catwoman, a teraz w drugim tomie Ligi Sprawiedliwości Supermana i Wonderwoman. I to nawet w kilku różnych pozach. Wow! Szkoda tylko, że Jim Lee tym razem nie rysuje całości tego trade'a...
Co oprócz tego czeka nas w tym tomie Ligi Sprawiedliwości? Otóż po pierwsze, autorzy serwują nam znaczący skok czasowy. Liga uformowała się w tomie poprzednim, a w tym już jest doświadczoną formacją, która stawiła czoła niejednemu zagrożeniu. Posiada swoją bazę, swojego opiekuna i swoich wrogów. Motywem przewodnim jest zemsta pewnego człowieka, który obwinia Ligę o wywołanie u niego i u jego rodziny śmiertelnej choroby. Postanawia on jako superłotr zemścić się na swoich "wybawcach". Oprócz tego wątku, członkowie superformacji "nawalają się" z kilkoma pomniejszymi typkami, ale my obserwujemy to w zasadzie zawsze w fazie finalnej, to znaczy nie ma zainicjowania wątku, rozwinięcia i kulminacji, a tylko rozwiązanie polegające na pokazaniu jak złoczyńca dostaje bęcki, na które zasłużył. Ważniejsze jest bowiem zarysowanie tych elementów fabuły, które dotyczą problemów Ligi - okazuje się, że niektórzy chcieliby tę formację ściślej kontrolować. Z faktów wartych odnotowania, należy wspomnieć o pojawieniu się na scenie niejakiego Green Arrowa (na marginesie - jeśli ktoś jeszcze nie śledzi świetnego serialu telewizyjnego Arrow, to popełnia ogromny błąd).
Bez trudu da się odnaleźć opinie czytelników, którzy twierdzą, że Liga z numeru na numer rośnie w siłę. To prawda. Szczęśliwie się stało, że po stuprocentowej nawalance z tomu pierwszego, tom drugi jest bogatszy w treść. Pamiętajcie: Liga Was nie zdradzi!
Nota: 7,5
Nemo #1: Serce z lodu
Po bardzo przekombinowanej odsłonie Ligi Niezwykłych Dżentelmenów, Century, duet Moore/O'Neill sięgnął po postać, która bardzo pozytywnie się w tamtym ambarasie wyróżniła. Główną bohaterką Serca z lodu jest córka Kapitana Nemo, Kapitan Janni Dakar, która przeglądając dzienniki ojca, trafia na relację z jego wyprawy na Antarktydę. Po powrocie z niej, Kapitan Nemo zachowywał się jak szaleniec. Córka postanawia poszukać odpowiedzi na pytanie, co go tam spotkało. Jednak nie tylko ona wyrusza w kierunku bieguna.
Ligowy odprysk czyta się dobrze, ale zdecydowanie brak mu głębi i ciężko oprzeć się wrażeniu, że ta przygoda jest o niczym. Widać, że to początek czegoś większego i że wszystkie wątki mają potencjał domknąć się w sposób godny arcydzieła. Musimy jednak na to poczekać, i to raczej pełni obaw o to, czy Moore wzniesie się na wyżyny swojej pomysłowości i czy nas usatysfakcjonuje. Ostatnie dokonania na kartach Ligi Niezwykłych Dżentelmenów na to niestety nie wskazują.
Nota: 4
Tej nocy dzika paprotka
Garfield miewał czasami tzw. "bad hair day”. Mama Tomka też taki miała. A Tomek myślał, że to paprotka zjadła jego mamę. Komiks o dziecięcej wyobraźni, która nie płata figla, ale po prostu chodzi własnymi ścieżkami. Niestety lepiej by było dla tego ślicznie graficznego komiksu, gdyby szła własną drogą do samego końca. No cóż, czasami zdarza się pobłądzić. Tak czy inaczej, można się z tym komiksem zapoznać w wolnej chwili.
Nota: 6,5 (recenzja – Kuba Jankowski)
Psychopoland
Ciekawa opowieść kryminalna z próbą dodania jej dodatkowego przesłania. Historia tego jak decyzja jednego człowieka może wpłynąć na życie drugiego i co z tego czasami wynika. Kilka rysunkowych rozwiązań do poprawki, może drobne zmiany w scenariuszu… A w zasadzie teraz, po publikacji, to nieważne. Ważne jest to, że scenariusz ma sens i że dobrze się czyta.
Nota: 6 (recenzja – Kuba Jankowski)
Teczka
W tej teczce nic ciekawego nie znajdziecie. Pozostawcie ją na peronie, tam gdzie zostawił ją człowiek z tego komiksu.
Nota: 4 (recenzja – Kuba Jankowski)
Silas Corey: Siatka Aquili 1/2
Silas Corey jest bardzo intrygującą, bezczelną postacią, którą dręczą pewne fakty z przeszłości. Bo i przeszłość ma kolorową: były reporter, były żołnierz, a obecnie i detektyw, i znajomy tajnych służb francuskich. W tej opowieści wmieszany w rozgrywki szpiegowskie wysokiego szczebla. Zdecydowanie opłaci się czytelnikowi również się wmieszać w tę grę.
Nota: 7 (recenzja – Kuba Jankowski)
Syn swojego ojca
Nicolas Presl zadebiutował w Polsce niebezpieczną Fabryką z literackim zacięciem i chyba pacyfistycznym przesłaniem, potem kontynuował krytykującą kolonialne zdobycze pod kościelnym sztandarem Boską Kolonią, a teraz opowiada o skromnych ludziach, którzy w życiu popełniają błędy. Syn swojego ojca jest komiksem dużo bardziej banalnym niż poprzednie, które trafiły do rąk polskiego czytelnika, ale nie oznacza to, że złym. Oto pewien człowiek w lesie znajduje misia. W samoobronie zabija jego matkę/ojca (?). Miś dorasta z ludźmi i uczy się od swojego "ojca” cyrkowych sztuczek. Podczas pokazów w mieście, zdenerwowany przez jakiegoś dzieciaka, uderza go. Miś w efekcie czynu traci łapę, a jego „ojciec” trafia do więzienia. Żona w chwili słabości i samotności oddaje się miśkowi. Tak na świat zostaje sprowadzony główny bohater tej powieści, syn marnotrawny, który pobiera nauki w szkołach, na uniwersytetach, ale ostatecznie jest przez chwilę artystą. Co go uratuje z tego stanu?
Presl pięknie opowiada, wyginając perspektywy i ludzkie twarze, nie gubiąc przy tym czytelności. Gubi jednak niepotrzebnie po drodze dobre pomysły. To, co jest w jego opowieści ciekawie zapowiedziane, kończy się jako dosyć prostacka próba pokazania, jak blisko jest nam do zwierząt i zwierzętom do nas. Wszyscy kochamy, wszyscy popełniamy błędy, wszyscy mamy w sobie tę dziką część. Tak czy inaczej, portretowanie stanów emocjonalnych w wykonaniu Presla to mistrzostwo świata, które jak magnes trzyma podczas lektury tego komiksu.
Nota: 6
Planeta Hulka #2
Hulk-Spartakus i jego drużyna pokonują siły Czerwonego Króla i rozpoczynają swoje rządy na Sakaarze. Planeta staje się wolna i wybiera na swojego króla właśnie Hulka. Jak wiadomo, król potrzebuje królowej. Macie jakieś typy, kto nią zostanie?
Na drugą część Planety Hulka czekaliśmy od WKKM #23 do WKKM #30. Miejmy nadzieję, że zapowiedziana w tym tomie Wielka Wojna Hulka (World War Hulk) trafi do naszych rąk troszkę szybciej. Ciężko zrozumieć trochę politykę Hachette w tym względzie, bo przecież w kolekcji ukazują się komiksy dawno już opublikowane w oryginale, więc zasadniczo nic nie stoi na przeszkodzie, żeby puszczać je w kolejnych odsłonach WKKM. Tym bardziej, że tak sprawnie i dosyć niesztampowo napisane superbohaterskie komiksy jak Planeta Hulka chciałoby się czytać co dwa tygodnie. Trzeba przyznać, że tercet Pak/Pagulayan/Lopresti pozytywnie zaskakuje, wprowadzając do opowieści trochę mroku, sporo okrucieństwa i masę detali obecnych w konstrukcji świata przedstawionego.
WKKM #30 uzupełnia słabszy fragment z Amazing Fantasy #15. Choć zapewne to, o czym w nim czytamy, przyda nam się przy lekturze World War Hulk. Pytanie tylko, kiedy to nastąpi?
Nota: 7,5
WKKM #34: She-Hulk - Samotna Zielona Kobieta
Kiedy na potrzeby tekstu Varia #9 czytałem książkę Mike'a Madrida The Supergirls. Fashion, feminism, fantasy and the history of comic book heroines, nie mogłem uwierzyć w opis She-Hulk. Zawsze zdawało mi się, że to taki żeński odpowiednik Hulka, a tutaj okazało się, że to istota zdecydowanie lepiej kontrolująca swoje drugie ja. Do łez rozbawił mnie wtedy fragment o tym, jak to w jednej z historii bierze pod pachę jakiegoś faceta i zabiera go sobie do sypialni. Śmieszne, prawda? I okazuje się, że prawdziwe. Bo taka właśnie jest She-Hulk grana przez Jennifer Walters, utalentowaną panią adwokat, która lubi wypić, zabalangować i zabawić się z przygodnie poznanym panem. W Samotnej Zielonej Kobiecie śledzimy losy Jennifer/She-Hulk jako pracownicy kancelarii adwokackiej, która specjalizuje się w obronie superbohaterów lub osób z nadzwyczajnymi umiejętnościami.
WKKM #34 pozwala nam poznać bliżej superbohaterkę praktycznie polskiemu czytelnikowi anonimową. To jeden z plusów tego tomu. Drugi, to niezwykły humor, na ogół sytuacyjny (walka z wrogiem na picie? Czemu nie!). Niestety czasami to poczucie humoru wywołuje uśmiech zakłopotania na twarzy. Tak czy inaczej, warto po tę rozrywkową część WKKM sięgnąć. Dla zabawy i odmiany.
Nota: 5,5
Egipskie księżniczki #1 i Egipskie księżniczki #2
Co jeśli świat można zniszczyć tak, jak został stworzony? Słowem? Czy ktoś uratuje świat przed ponownym stworzeniem? Czy wyrocznia może się mylić czy chce się mylić? Jeśli poczuliście się zaintrygowani tak postawionymi pytaniami, to sięgnijcie po historię opowiedzianą przez Igora Baranko w dwutomowej opowieści o Egipskich Księżniczkach.
Egipskie Księżniczki powalają urodą. Wróć. Grafiką, powalają grafiką. Od pierwszego kadru pierwszego tomu. Od pierwszej sekwencji, w której tytułowe księżniczki wychodzą z budynku. Przejścia między kadrami, zmiany perspektyw, zmiany kąta widzenia. Wszystko jest tak płynne i oddane z taką gracją z jaką stąpają piękne damy wytworne, okryte zwiewną szatą. A imiona ich Titi i Kiki. Obie panie poznajemy na chwilę przed odczytaniem ich horoskopów. Następnie orszak księżniczek zostaje zaatakowany przez Meszueszów - czy to przypadek? Czy może ktoś zdradził? Co skrywały owe horoskopy?
Rozpoczyna się rozgrywka, w której pałacowe intrygi jednej z żon Faraona Ramzesa, Maji, i ministra Penhewiego, okażą się zaledwie igraszką. Obok dwóch księżniczek pojawią się w tej grze ważniejsze postaci, które będą nimi umiejętnie sterowały. Duet Jahmozis i Ka-Bubui oraz Mędzec Mędrców i namaszczony przez niego kapłan, Ptahmozis, mierzyć będą w coś znacznie przekraczającego doczesne pragnienia spiskowców.
Egipskie Księżniczki obok przytaczania faktów historycznych bądź legend, które zostają naturalnie włączone w narrację, opowiadają "rzymską" intrygę w egipskich odcieniach. Autor dorzuca do tego również pierwiastek wymykający się ludzkiemu rozumowi, choć zależnie od potrzeby albo kieruje się czystym racjonalizmem, aby obalić wiarę w zabobony, albo czyni w kadrach sztuczki, których rozumem wyjaśnić się nie da. Dorzućmy do tego kilka humorystycznych elementów, a otrzymamy wieloaspektową historię pełną nawiązań i odniesień do mitów, legend i religijnego postrzegania oraz wyjaśniania świata.
Kto w opowiedzianej intrydze kim manipuluje? Dlaczego istotne jest odnalezienie ciała wielkiego zbrodniarza, Echnatona? Czy bóstwo może mieć rozwolnienie?
Nota (wspólna): 7 (pełna recenzja wkrótce w dziale recenzji na stronie Zeszytów Komiksowych)
Wybrani (wersja testowa)
Kosmiczne kłopoty natury ludzkiej i nadprzyrodzonej przedstawione w niezbyt porywającej szacie graficznej. To tylko 42 strony z planowanych 140.
Nota: 4 (recenzja - Kuba Jankowski)
Powiedz coś
Flix w komiksach, które zaprezentował polskiej publiczności (Pamiętam jak... i Dziewczyny) czarował bardzo wyważonym poczuciem humoru i miłą, niemalże cartoonową kreską. Powiedz coś i Bohater (o którym poniżej) to pozycje chronologicznie wcześniejsze, odpowiednio z lat 2004 i 2003, niż Pamiętam jak... (2009) i Dziewczyny (2006). Widać, że rysując je autor był dopiero w drodze do płynniejszego, bardziej zaokrąglonego i swobodniejsze stylu, który my poznaliśmy wcześniej.
Powiedz coś tematycznie nie odbiega aż tak bardzo od Dziewczyn, gdyż i tutaj to właśnie dziewczyna jest katalizatorem wydarzeń, które pozwalają bohaterowi komiksu przewartościować życiowe priorytety. Felix zrywa z Sophie, ale musi sobie radzić nie tylko z następstwami tej decyzji. Problemy mają również jego znajomi, z których niejaki Leif ostatecznie staje się przyjacielem Felixa.
Flix opowiada o relacjach z ludźmi, o uczuciach, które łatwo pomylić z miłością, i o tym, że duszenie w sobie pewnych emocji jest raczej niezdrowe. Nie sposób śledząc zachowania Felixa nie śmiać się, nie uśmiechać od czasu do czasu i nie zamyślić kilka razy. Flix sprytnie w sekwencjach miesza rzeczywisty przebieg akcji tym, co sobie jego bohater wyobraża. Wprowadzenie w narrację tej metapłaszczyzny nadaje opowieści charakteru i sprawia, że nie jest to po prostu zwykła quasi-biograficzna opowiastka. Również cartoonowy rys wprowadza konieczny dystans, aby nie identyfikować się zbytnio z bohaterem, a raczej śledzić jego poczynania, jak grę jakiegoś aktora w młodzieżowym serialu. Powracającym w komiksie motywem są sesje terapeutyczne, na które wyciąga Felixa Leif. Felix oczywiście na zasadzie buntu nie zamierza zwierzać się z niczego. Zwierzeniem jest komiks narysowany przez jego alter ego, Flixa. Prawda, że sprytnie sobie to niemiecki autor wykombinował?
Powiedz coś to nie zapis mądrości życiowej, którą należy przyswoić, ale raczej ciepła opowieść o młodych ludziach, którzy mają swoje problemy i pod każdą szerokością geograficzną poradziliby sobie z nimi zapewne inaczej. Mniej lub bardziej niezdarnie, ale i tak spadliby na cztery łapy.
Nota: 6,5
Bohater
Bohater bardzo płynnie łączy się z Powiedz coś. Historia opowiedziana w Powiedz coś jest jakby odgałęzieniem Bohatera w postaci rozbudowanego wątku relacji z Sophie. W Bohaterze Sophie to tylko jeden z elementów pasjonującej układanki biograficznej.
Flix zdecydował się stworzyć komiks biograficzny w formie uatrakcyjnionej, bo oprócz opowiedzenia o tym co było i co jest, postanowił również zerknąć w przyszłość i narysować, co będzie. Nie uległ pokusie narysowania sobie słodkiego życia, pozbawionego problemów. Zawarł w nim i dobre, i złe chwile. Te dobre zdają się marzeniami lub celami, które chciałby osiągnąć. Te złe, to trzeźwe spojrzenia na to, co czeka każdego. Niezwykle wzruszające są sceny końcowe, kiedy widzimy go jako staruszka. Niezwykła jest skromność, z jaką postrzega swoje istnienie we wszechświecie (zwróćcie uwagę na otwierające i zamykające komiks rysunki). Niezwykła jest odwaga, z jaką podszedł do tematu, stanowiącego jego pracę dyplomową.
Formalnie również warto zwrócić uwagę na stosowaną przez autora skrótowość i skoki czasowe w fabule. Jest to cecha narracji Flixa, która pozwala mu na opowiedzenie o całym swoim życiu bez popadania w rozlazłość i rozwlekłość. Autor robi te skoki na tyle umiejętnie, że ani nie gubimy wątku, ani nie czujemy że czegoś nam brakuje.
Bohater to komiks, który uzupełnia uniwersum Flixa i zapewne podkolorowuje trochę wydarzenia z jego życia, ale przecież nie od dziś wiadomo, że opowiadamy zawsze wersję historii tak jak ją zapamiętaliśmy, a niekoniecznie tak jak faktycznie wydarzenia miały w niej miejsce.
Nota: 7,5
Wąż Wodny
Tony'ego Sandovala specyficzne fascynacje trzeba lubić. Obraca się on nieustannie w świecie dziwnych stworów, historii w klimacie grozy lub horroru, uwielbia środowisko wodne i wszystko co z niego pochodzi oraz może pochodzić. Styl rysunkowy autora wynagradza wszelkie mielizny scenariuszowe i przedziwaczone pomysły. W Wężu Wodnym Sandoval graficznie przebił swoje dokonania z Doomboy'a, ale scenariuszowo raczej nie zachwycił na miarę Xinophixeroxa. Jest to opowieść o przyjaźni, która rodzi się między dwoma dziewczynkami, Milą i Agnes, i o tajemnicy, którą jedna drugiej pomoże rozwiązać. Pojawi się armia, odbędą się rytuały przejścia i przyzwania, przeniesiemy się w inny wymiar rzeczywistości. Będzie bardzo dziwnie...
Nota: 6
Szkicownik Portugalski
Ten szkicownik to kolejna tego typu publikacja. Tym razem jednak nie jest to zwarta opowieść o tworzeniu, podróżowaniu i zbieraniu doświadczeń, tak jak miało to miejsce w przypadku prac Craiga Thompsona i Alfonso Zapico. Nie jest to też zbiór szkiców w stylu Szkicowników od ATY. Jest to forma połączona, bo oprócz zapisków autora na głównie jednak malowanych obrazkach (szkice pojawiają się w tej publikacji rzadziej), mamy też plansze mówione z dialogami spotkanych przez autora bohaterów. Nie jest to jednak w żadnej mierze komiks, a swego rodzaju art book Cyrila Pedrosa wykonany, bądź też złożony z miliona ad hoc rysowanych obrazków podczas zbierania materiału do komiksu Portugalia.
Ładna rzecz, która zabierze Was na spacer nie tylko po Lizbonie.
Nota: 7
Żywe Trupy #19: Marsz ku wojnie
Plemię Ricka i jego sprzymierzeńcy szykują się na wojnę z plemieniem Negana. Miejmy nadzieję, że w tomie dwudziestym włączy się do gry też trzecia strona - zombiaki.
Od czasów Gubernatora autorzy serii chyba bezskutecznie poszukują drugiej takiej postaci. Negan, choć okrutny, sadystyczny i uwielbiający znęcanie się psychiczne przed (lub w trakcie lub po) staroświeckich aktach przemocy, jest jednak tylko cieniem gubernatorskiego wcielenia zła. Ale kto wie, być może na polu walki ujawni się w nim i pozostałych bohaterach coś, czego nikt się nie spodziewa?
Żywe Trupy dla jednych na szczęście nie eksplorują już od dawna wątku zombie, dla innych na szczęście skupiają się na mozolnym odbudowywaniu systemu społecznego, na próbach stworzenia nowego ładu. To, co na kartach opowieści Kirkmana/Adlarda widzimy, w dużej mierze przypomina walki pradawnych plemion albo kowbojskie ujarzmianie nowych terenów poprzez próbę budowy osiedli, rywalizację i konieczność pozbywania się zagrożeń zewnętrznych. Czy autorzy powrócą jeszcze do ścieżki fabularnej, która wyjaśni nam skąd się wzięły zombiaki?
Nota: 6
Równy komiks
Równy komiks to propagandówka w ramach kampanii na rzecz równego dostępu do zatrudnienia. Choć można z tego komiksu łyknąć trochę statystyki, to jednak nie jest to płynna i sprawna realizacja komiksowa, która wyróżniałaby się czymkolwiek spośród instytucyjniaków. Humor jest dosyć drętwy i czasami zupełnie nietrafiony (po co do informacji o tym, że 70% wolontariuszy na igrzyska w Soczi to kobiety, pada komentarz "I na co one tam? Większość nadal nie wie, co to jest spalony"?), tezy bardzo nachalne i nie wiedzieć czemu wszystko zawsze się wszystkim bohaterom udaje. Nawet nie "można", ale "trzeba" sobie odpuścić czytanie tego komiksu.
Nota: 2