Wywiad z Robertem Olesińskim i Pawłem Marszałkiem
Czym są "pseudoartystyczne" zachowania, które tak was irytują?
Robert Olesiński: Prócz rzeszy ludzi w czarnych bojówach obwieszonych kolczykami, którzy znają nazwę każdej kapeli "andergrandowej", prócz superszympansów z mikroirokezami (o których pisze Paweł), działania pseudoartystyczne to: serwilistyczne komiksy - o powstaniu warszawskim, o Lepperze i Giertychu (to w ramach usług dla Tuska chyba); komiksy bez scenariusza, czyli po prostu o niczym - reklamujące narkotyki i libertynizm na przykład; komiksy antyreligijne, czy odbrązowiające jakąś do tej pory dobrze znaną historię i przedstawiające ją w nowym świetle; komiksy antyrosyjskie lub antychińskie. Przykład: komiks Parowskiego z Czasu Fantastyki o Ratmanie. Typowo serwilistyczna, prosystemowa robota! Jednym słowem pseudoartyzm: coś, o czym mówią wszyscy i co wiedzą wszyscy. Co jest jednocześnie głupie i nieprawdziwe, a co ma się podlizać tym wszystkim, właśnie dlatego, że autor wie, o czym ci wszyscy mówią. Artysta musi robić coś, czego nikt nie wie. Iść z przodu, nie z tyłu peletonu.
Zaloguj się aby wyłączyć tę reklamę
Paweł Marszałek: Wystarczy rozejrzeć się dookoła. Wszędzie widać rzesze "artystów". Mocno wylansowane superszympansy z mikroirokezami na głowach. Tak naprawdę cały ich artyzm zawiera się w tym, o czym mówią, a zasadniczo, o czym kłamią. Dziś artystą może być każdy. Ktoś nasra na co drugą wycieraczkę w piętnastopiętrowym bloku i to już jest "sztuka". Wielki telebim z włączonym wygaszaczem Windows ma mnie zachwycić i zmusić do refleksji - kompletna bzdura. Dlatego ja nie uważam siebie za artystę, tylko za rzemieślnika. "Wszyscy artyści to prostytutki", a ja nie chce być kurwą, nawet "droższą".
Na stronie waszej grupy twórczej Estremadura piszecie, że zależy wam na drażnieniu czytelnika, omijaniu poprawności politycznej i pytaniu o rzeczy ważne. Akapit niżej deklarujecie, iż wykonacie każde zlecenie reklamowe. To jak to jest? Komiks jest środkiem do celu czy celem samym w sobie?
Olesiński: Zlecenia reklamowe nie mają nic wspólnego z poprawnością polityczną. Są ludzie, którzy są za darmo poprawni politycznie i są bogaci, którzy są bardzo niegrzeczni. Oczywiście nie chodzi tu o Urbana.
Marszałek: Odpowiedź jest prosta. Fabryka Komiksów zajmuje się komiksami, żeby tworzyć, opowiadać o czymś, drażnić, kpić, zwracać uwagę na to, co istotne, wytykać głupotę i miernotę. Zlecenia reklamowe są komercyjną stroną przedsięwzięcia. Zarabiamy w ten sposób na chleb. Jedno z drugim ma niewiele wspólnego.
Jak wygląda codzienna działalność grupy? W jaki sposób i do jakiego stopnia wpływacie na siebie nawzajem? Czy to organizacja otwarta czy przyjmujecie wyłącznie po weryfikacji w IPN?
Olesiński: IPN to banda starców i dziwaków. Szukających byłych agentów, nie zauważywszy, że mamy dokoła pełno nowych. Więc akurat nie przyjmujemy nikogo, kto taką weryfikację przeszedł. Przyjmujemy ludzi zdolnych i niezależnych, mających do powiedzenia coś, czego nie mówią inni. Praca wygląda tak: jedni wymyślają, inni piszą, a jeszcze inni rysują. Spotykamy się u mnie w chacie na Teofce, czasem na ASP, czasem w knajpie, bardzo często w Internecie.
Marszałek: Co do codzienności, to ja za bardzo nie mogę się wypowiadać. Mieszkam od kilku miesięcy w Poznaniu i kontaktuję się głównie z Olechem (Robertem). Madeja poznałem dopiero w eŁDeKu, podczas odbierania Grand Prix. Co do wpływania, to wydaje mi się, że ja i Robert oddziałujemy na siebie permanentnie. Czasami mam wrażenie, że jestem jego zaginionym bliźniakiem. "Werbunek" do Estremadury prowadzi Olech.
Grupa zawiązała się w roku 2005. Z czego, poza zwycięstwem na październikowym festiwalu w Łodzi, jesteście szczególnie dumni?
Olesiński: Z realizacji dużych zleceń dla agencji reklamowych, okładek dla pism m.in.: Plus (USA). Mamy na warsztacie wiele projektów. Jesteśmy więc dumni, że część z nas może się już utrzymać z pracy w zawodzie, nie kładąc uszu po sobie.
Marszałek: Jestem dumny z tego, że jestem AŻ człowiekiem oraz z tego, że Olech nazywa mnie przyjacielem.
Komiks, dzięki któremu wygraliście konkurs przy MFK, pokazuje demokrację w krzywym zwierciadle. Czy wy również należycie do grona osób, na które podziałała humorystyczna aura wywoływana przez obecną władzę? Czy też inspiracja miała inne źródło?
Olesiński: Źródłem była historia, życie Sokratesa w Dialogach Platona. Porównywanie jej z teraźniejszością, głęboka kontestacja tego, co widzimy wreszcie. Nasze losy naprawdę nie zależą od tego, na kogo zagłosujemy. To, co się dzieje, ma zupełnie inne przyczyny i zupełnie inny od spodziewanego skutek.
Marszałek: Demokracja (system, nie komiks) jest mało "humorystyczna". "Obecna władza" jest tak samo żałosna i śmieszna, jak obecna opozycja, obecna norma, obecna moralność, obecna demokracja. Uznanie jej za „inspirację” byłoby policzkiem dla nas i nobilitacją dla niej. Mnie inspirowały rozmowy prowadzone z Olechem i słowa mądrych ludzi, którzy przerobili już ten syf dawno temu i zrozumieli, że to jedno wielkie bagno, idealne dla bydlaków, głupców, superszympansów i wszelkiego rodzaju miernot. Można śmiało powiedzieć, że Demokracja to dziecko Olecha. Ja ubrałem je w słowa, a Madej świetnie narysował.
Komiks poruszający tematy polityczne czy społeczne wymaga wrażliwości i przenikliwości. Czy moglibyście wskazać jakichś twórców tego nurtu, których szczególnie cenicie?
Olesiński: Jest wielu takich twórców Victor Hugo, William Shakespeare, Michał Bułhakow, Roland Topor, Kurt Vonnegut, Stanisław Lem, Philip Dick, Adam Wiśniewski-Snerg (Według Łotra). Do ich wysokiej świadomości chciałbym się zbliżyć. Czy raczej nie sposób się nie zbliżyć.
Marszałek: Polityka wymaga wrażliwości od tych, którzy się bawią w "polityczną poprawność". My nie lubimy zabaw robotów, więc mamy to gdzieś. Przenikliwość? Rany! Przecież wszystko widać jak na dłoni, tu nawet nie trzeba chwili zastanowienia. Jeżeli posiada się coś tak niepopularnego, jak "kręgosłup moralny", przenikliwość nie jest potrzebna. Nie potrafię wskazać twórców komiksu, którzy jakoś szczególnie zapadli mi w pamięć. Może to moja ignorancja i nieobycie w świecie komiksu, a może po prostu nie ma nikogo takiego. Mam nadzieję, że chodzi o to pierwsze.
Adrian Madej ma na swoim koncie osobne wydanie drukiem komiksu Misja, który wcześniej błąkał się po różnych pismach. Czy aktualnie macie jakieś projekty w toku lub chociażby w planach?
Olesiński:Planujemy wydanie albumu w przyszłym roku. Zastanawiamy się nad motywem przewodnim. Będzie to albo SF, albo osiągnięcia Estremadury z tego roku. Z prac komercyjnych, robimy okładkę dla wielkonakładowego miesięcznika ogólnopolskiego, ale to póki co tajemnica.
Na łamach serwisu Poltergeist zaczynamy publikację cyklu pasków komiksowych waszego autorstwa - Król jest nagi. Jakiego typu wrażeń i refleksji mogą się po niej spodziewać czytelnicy?
Olesiński: Mam nadzieję, że takich, jak w naszym zwycięskim scenariuszu. Udało się nam pokazać coś, co wszyscy widzą i "biorą na klatę", a nie widzi tego nikt…
Marszałek: Najlepiej, jak czytelnicy sami podzielą się wrażeniami i refleksjami, mi słabo wychodzi prorokowanie.
Paweł Marszałek
Twórca krótkich form pisanych zwanych scenariuszami. Udaje mu się czasem wpaść na jakiś pomysł, który potem realizuje.
Robert Olesiński
Były redaktor naczelny Talizmanu, z bogatym doświadczeniem wydawniczo-edytorskim.
Pomysłodawca i dyrektor Fabryki Komiksu Estremadura.
Robert Olesiński: Prócz rzeszy ludzi w czarnych bojówach obwieszonych kolczykami, którzy znają nazwę każdej kapeli "andergrandowej", prócz superszympansów z mikroirokezami (o których pisze Paweł), działania pseudoartystyczne to: serwilistyczne komiksy - o powstaniu warszawskim, o Lepperze i Giertychu (to w ramach usług dla Tuska chyba); komiksy bez scenariusza, czyli po prostu o niczym - reklamujące narkotyki i libertynizm na przykład; komiksy antyreligijne, czy odbrązowiające jakąś do tej pory dobrze znaną historię i przedstawiające ją w nowym świetle; komiksy antyrosyjskie lub antychińskie. Przykład: komiks Parowskiego z Czasu Fantastyki o Ratmanie. Typowo serwilistyczna, prosystemowa robota! Jednym słowem pseudoartyzm: coś, o czym mówią wszyscy i co wiedzą wszyscy. Co jest jednocześnie głupie i nieprawdziwe, a co ma się podlizać tym wszystkim, właśnie dlatego, że autor wie, o czym ci wszyscy mówią. Artysta musi robić coś, czego nikt nie wie. Iść z przodu, nie z tyłu peletonu.
Paweł Marszałek: Wystarczy rozejrzeć się dookoła. Wszędzie widać rzesze "artystów". Mocno wylansowane superszympansy z mikroirokezami na głowach. Tak naprawdę cały ich artyzm zawiera się w tym, o czym mówią, a zasadniczo, o czym kłamią. Dziś artystą może być każdy. Ktoś nasra na co drugą wycieraczkę w piętnastopiętrowym bloku i to już jest "sztuka". Wielki telebim z włączonym wygaszaczem Windows ma mnie zachwycić i zmusić do refleksji - kompletna bzdura. Dlatego ja nie uważam siebie za artystę, tylko za rzemieślnika. "Wszyscy artyści to prostytutki", a ja nie chce być kurwą, nawet "droższą".
Na stronie waszej grupy twórczej Estremadura piszecie, że zależy wam na drażnieniu czytelnika, omijaniu poprawności politycznej i pytaniu o rzeczy ważne. Akapit niżej deklarujecie, iż wykonacie każde zlecenie reklamowe. To jak to jest? Komiks jest środkiem do celu czy celem samym w sobie?
Olesiński: Zlecenia reklamowe nie mają nic wspólnego z poprawnością polityczną. Są ludzie, którzy są za darmo poprawni politycznie i są bogaci, którzy są bardzo niegrzeczni. Oczywiście nie chodzi tu o Urbana.
Marszałek: Odpowiedź jest prosta. Fabryka Komiksów zajmuje się komiksami, żeby tworzyć, opowiadać o czymś, drażnić, kpić, zwracać uwagę na to, co istotne, wytykać głupotę i miernotę. Zlecenia reklamowe są komercyjną stroną przedsięwzięcia. Zarabiamy w ten sposób na chleb. Jedno z drugim ma niewiele wspólnego.
Jak wygląda codzienna działalność grupy? W jaki sposób i do jakiego stopnia wpływacie na siebie nawzajem? Czy to organizacja otwarta czy przyjmujecie wyłącznie po weryfikacji w IPN?
Olesiński: IPN to banda starców i dziwaków. Szukających byłych agentów, nie zauważywszy, że mamy dokoła pełno nowych. Więc akurat nie przyjmujemy nikogo, kto taką weryfikację przeszedł. Przyjmujemy ludzi zdolnych i niezależnych, mających do powiedzenia coś, czego nie mówią inni. Praca wygląda tak: jedni wymyślają, inni piszą, a jeszcze inni rysują. Spotykamy się u mnie w chacie na Teofce, czasem na ASP, czasem w knajpie, bardzo często w Internecie.
Marszałek: Co do codzienności, to ja za bardzo nie mogę się wypowiadać. Mieszkam od kilku miesięcy w Poznaniu i kontaktuję się głównie z Olechem (Robertem). Madeja poznałem dopiero w eŁDeKu, podczas odbierania Grand Prix. Co do wpływania, to wydaje mi się, że ja i Robert oddziałujemy na siebie permanentnie. Czasami mam wrażenie, że jestem jego zaginionym bliźniakiem. "Werbunek" do Estremadury prowadzi Olech.
Grupa zawiązała się w roku 2005. Z czego, poza zwycięstwem na październikowym festiwalu w Łodzi, jesteście szczególnie dumni?
Olesiński: Z realizacji dużych zleceń dla agencji reklamowych, okładek dla pism m.in.: Plus (USA). Mamy na warsztacie wiele projektów. Jesteśmy więc dumni, że część z nas może się już utrzymać z pracy w zawodzie, nie kładąc uszu po sobie.
Marszałek: Jestem dumny z tego, że jestem AŻ człowiekiem oraz z tego, że Olech nazywa mnie przyjacielem.
Komiks, dzięki któremu wygraliście konkurs przy MFK, pokazuje demokrację w krzywym zwierciadle. Czy wy również należycie do grona osób, na które podziałała humorystyczna aura wywoływana przez obecną władzę? Czy też inspiracja miała inne źródło?
Olesiński: Źródłem była historia, życie Sokratesa w Dialogach Platona. Porównywanie jej z teraźniejszością, głęboka kontestacja tego, co widzimy wreszcie. Nasze losy naprawdę nie zależą od tego, na kogo zagłosujemy. To, co się dzieje, ma zupełnie inne przyczyny i zupełnie inny od spodziewanego skutek.
Marszałek: Demokracja (system, nie komiks) jest mało "humorystyczna". "Obecna władza" jest tak samo żałosna i śmieszna, jak obecna opozycja, obecna norma, obecna moralność, obecna demokracja. Uznanie jej za „inspirację” byłoby policzkiem dla nas i nobilitacją dla niej. Mnie inspirowały rozmowy prowadzone z Olechem i słowa mądrych ludzi, którzy przerobili już ten syf dawno temu i zrozumieli, że to jedno wielkie bagno, idealne dla bydlaków, głupców, superszympansów i wszelkiego rodzaju miernot. Można śmiało powiedzieć, że Demokracja to dziecko Olecha. Ja ubrałem je w słowa, a Madej świetnie narysował.
Komiks poruszający tematy polityczne czy społeczne wymaga wrażliwości i przenikliwości. Czy moglibyście wskazać jakichś twórców tego nurtu, których szczególnie cenicie?
Olesiński: Jest wielu takich twórców Victor Hugo, William Shakespeare, Michał Bułhakow, Roland Topor, Kurt Vonnegut, Stanisław Lem, Philip Dick, Adam Wiśniewski-Snerg (Według Łotra). Do ich wysokiej świadomości chciałbym się zbliżyć. Czy raczej nie sposób się nie zbliżyć.
Marszałek: Polityka wymaga wrażliwości od tych, którzy się bawią w "polityczną poprawność". My nie lubimy zabaw robotów, więc mamy to gdzieś. Przenikliwość? Rany! Przecież wszystko widać jak na dłoni, tu nawet nie trzeba chwili zastanowienia. Jeżeli posiada się coś tak niepopularnego, jak "kręgosłup moralny", przenikliwość nie jest potrzebna. Nie potrafię wskazać twórców komiksu, którzy jakoś szczególnie zapadli mi w pamięć. Może to moja ignorancja i nieobycie w świecie komiksu, a może po prostu nie ma nikogo takiego. Mam nadzieję, że chodzi o to pierwsze.
Adrian Madej ma na swoim koncie osobne wydanie drukiem komiksu Misja, który wcześniej błąkał się po różnych pismach. Czy aktualnie macie jakieś projekty w toku lub chociażby w planach?
Olesiński:Planujemy wydanie albumu w przyszłym roku. Zastanawiamy się nad motywem przewodnim. Będzie to albo SF, albo osiągnięcia Estremadury z tego roku. Z prac komercyjnych, robimy okładkę dla wielkonakładowego miesięcznika ogólnopolskiego, ale to póki co tajemnica.
Na łamach serwisu Poltergeist zaczynamy publikację cyklu pasków komiksowych waszego autorstwa - Król jest nagi. Jakiego typu wrażeń i refleksji mogą się po niej spodziewać czytelnicy?
Olesiński: Mam nadzieję, że takich, jak w naszym zwycięskim scenariuszu. Udało się nam pokazać coś, co wszyscy widzą i "biorą na klatę", a nie widzi tego nikt…
Marszałek: Najlepiej, jak czytelnicy sami podzielą się wrażeniami i refleksjami, mi słabo wychodzi prorokowanie.
Paweł Marszałek
Twórca krótkich form pisanych zwanych scenariuszami. Udaje mu się czasem wpaść na jakiś pomysł, który potem realizuje.
Robert Olesiński
Były redaktor naczelny Talizmanu, z bogatym doświadczeniem wydawniczo-edytorskim.
Pomysłodawca i dyrektor Fabryki Komiksu Estremadura.