Vigilante 8 Arcade
Odgrzewane kotlety na Xbox Live Arcade to żadna nowość. Deweloperzy co jakiś czas nabijają sobie kieszenie / wychodzą naprzeciw oczekiwaniom fanów (niepotrzebne skreślić) wydając odświeżone wersje starych, kultowych często gier. Tym razem na warsztat wzięty został PSX’owy hicior Vigilante 8 – przedstawiciel zapomnianego już dawno gatunku samochodowych strzelanek.
Tym, którzy nie mieli wcześniej styczności z tym tytułem pokrótce wyjaśnię o co chodzi w samej rozgrywce. Wybieramy sobie wehikuł, lądujemy na arenie i przy pomocy porozrzucanych tu i ówdzie broni mamy pozbyć się wszystkich przeciwników. Brzmi fajnie, nie? W praktyce wygląda to nieco gorzej, ale o tym później… Do dyspozycji mamy osiem samochodów (plus bonusowe), pięć obszernych map, kilka broni i power-up’ów. Nie ma tu praktycznie żadnej fabuły. Po prostu wpadamy na arenę, eliminujemy wszystkich oponentów i przechodzimy do kolejnego etapu. Czysty arcade. Taka też jest sama rozgrywka. Intuicyjne sterowanie, prosta obsługa broni i baaardzo arcade’owy model jazdy. Ten ostatni niestety działa na niekorzyść całej produkcji. Wprawdzie Vigilante zawsze miał bardzo ‘kosmiczną’ fizykę, ale to, co programiści zrobili w tej części gry, to już lekka przesada. Samochody nie trzymają się drogi prawie wcale, a uderzenie w najmniejszy nawet element otoczenia kończy się co najmniej kilkoma fikołkami w powietrzu. Dochodzi wręcz do tego, że jadąc lżejszym, słabiej opancerzonym autem, nie można zbyt gwałtownie skręcać, bo od razu zalicza się dachowanie. Niby nie jest to żaden wielki błąd, ale potrafi jednak skutecznie popsuć zabawę.
Zaloguj się aby wyłączyć tę reklamę
Nieco inaczej, niż w pierwotnej wersji wygląda także nabijanie kolejnych poziomów danej broni. W oryginale trzeba było się nieźle napocić aby wystrzelić mocniejszy atak. Potrzebna była odpowiednia kombinacja klawiszy, co nie zawsze się udawało, szczególnie, gdy na arenie robiło się gorąco. Tym razem wystarczy tylko przytrzymać przycisk odpowiedzialny za daną broń i mocniejsze ataki same się ładują. No cóż… to chyba kolejny dowód na to, że gry stają się coraz prostsze. Pod względem graficznym Vigilante 8: Arcade jest oczywiście znacznie lepszy od swojego pierwowzoru. Ładne, odświeżone tekstury, płynna animacja, wysoka rozdzielczość… Nie jest to może mistrzostwo świata, ale jak na standardy XBLA wypada zupełnie przyzwoicie.
Jako że Vigilante jest grą stworzoną wręcz pod tryb wieloosobowy, nie mogło oczywiście zabraknąć tutaj rozgrywki sieciowej. Walczyć możemy w dwóch trybach: standardowy deathmatch albo gra drużynowa. W trybie online możliwe jest rywalizowanie do ośmiu graczy jednocześnie, więc gdy wszyscy spotkają się w jednym miejscu na arenie to robi się już niezły kocioł. Na jednej konsoli możemy pocinać we czterech, wtedy kontrolę nad pozostałymi pojazdami przejmuje konsola. Nie ma co ukrywać – gra wieloosobowa to zdecydowanie najsilniejsza strona Vigilante 8: Arcade i to właśnie z myślą o niej warto kupić ten tytuł (pomijając aspekty czysto sentymentalne).
Szczerze mówiąc trochę się zawiodłem na tym remake’u… Mając w pamięci wielogodzinne sesje na PSX’sie spodziewałem się kilerskiego tytułu, który znowu wykradnie parę ładnych godzin z mojego życiorysu. Tymczasem dostałem grę dobrą, ale niestety tylko dobrą. Jakoś nie czuć tu tego klimatu, który dziesięć lat temu nie pozwalał odejść od konsoli… Może po prostu niektórych tytułów nie warto odświeżać? Lepiej pozostać przy nieco wyidealizowanych wspomnieniach o ‘starych dobrych grach’ i zabrać się za szukanie nowych gier, które w przyszłości także zyskają miano kultowych.
Tym, którzy nie mieli wcześniej styczności z tym tytułem pokrótce wyjaśnię o co chodzi w samej rozgrywce. Wybieramy sobie wehikuł, lądujemy na arenie i przy pomocy porozrzucanych tu i ówdzie broni mamy pozbyć się wszystkich przeciwników. Brzmi fajnie, nie? W praktyce wygląda to nieco gorzej, ale o tym później… Do dyspozycji mamy osiem samochodów (plus bonusowe), pięć obszernych map, kilka broni i power-up’ów. Nie ma tu praktycznie żadnej fabuły. Po prostu wpadamy na arenę, eliminujemy wszystkich oponentów i przechodzimy do kolejnego etapu. Czysty arcade. Taka też jest sama rozgrywka. Intuicyjne sterowanie, prosta obsługa broni i baaardzo arcade’owy model jazdy. Ten ostatni niestety działa na niekorzyść całej produkcji. Wprawdzie Vigilante zawsze miał bardzo ‘kosmiczną’ fizykę, ale to, co programiści zrobili w tej części gry, to już lekka przesada. Samochody nie trzymają się drogi prawie wcale, a uderzenie w najmniejszy nawet element otoczenia kończy się co najmniej kilkoma fikołkami w powietrzu. Dochodzi wręcz do tego, że jadąc lżejszym, słabiej opancerzonym autem, nie można zbyt gwałtownie skręcać, bo od razu zalicza się dachowanie. Niby nie jest to żaden wielki błąd, ale potrafi jednak skutecznie popsuć zabawę.
Nieco inaczej, niż w pierwotnej wersji wygląda także nabijanie kolejnych poziomów danej broni. W oryginale trzeba było się nieźle napocić aby wystrzelić mocniejszy atak. Potrzebna była odpowiednia kombinacja klawiszy, co nie zawsze się udawało, szczególnie, gdy na arenie robiło się gorąco. Tym razem wystarczy tylko przytrzymać przycisk odpowiedzialny za daną broń i mocniejsze ataki same się ładują. No cóż… to chyba kolejny dowód na to, że gry stają się coraz prostsze. Pod względem graficznym Vigilante 8: Arcade jest oczywiście znacznie lepszy od swojego pierwowzoru. Ładne, odświeżone tekstury, płynna animacja, wysoka rozdzielczość… Nie jest to może mistrzostwo świata, ale jak na standardy XBLA wypada zupełnie przyzwoicie.
Jako że Vigilante jest grą stworzoną wręcz pod tryb wieloosobowy, nie mogło oczywiście zabraknąć tutaj rozgrywki sieciowej. Walczyć możemy w dwóch trybach: standardowy deathmatch albo gra drużynowa. W trybie online możliwe jest rywalizowanie do ośmiu graczy jednocześnie, więc gdy wszyscy spotkają się w jednym miejscu na arenie to robi się już niezły kocioł. Na jednej konsoli możemy pocinać we czterech, wtedy kontrolę nad pozostałymi pojazdami przejmuje konsola. Nie ma co ukrywać – gra wieloosobowa to zdecydowanie najsilniejsza strona Vigilante 8: Arcade i to właśnie z myślą o niej warto kupić ten tytuł (pomijając aspekty czysto sentymentalne).
Szczerze mówiąc trochę się zawiodłem na tym remake’u… Mając w pamięci wielogodzinne sesje na PSX’sie spodziewałem się kilerskiego tytułu, który znowu wykradnie parę ładnych godzin z mojego życiorysu. Tymczasem dostałem grę dobrą, ale niestety tylko dobrą. Jakoś nie czuć tu tego klimatu, który dziesięć lat temu nie pozwalał odejść od konsoli… Może po prostu niektórych tytułów nie warto odświeżać? Lepiej pozostać przy nieco wyidealizowanych wspomnieniach o ‘starych dobrych grach’ i zabrać się za szukanie nowych gier, które w przyszłości także zyskają miano kultowych.
Mają na liście życzeń: 0
Mają w kolekcji: 1
Obecnie grają: 0
Dodaj do swojej listy:
lista życzeń
kolekcja
obecnie gram
Mają w kolekcji: 1
Obecnie grają: 0
Dodaj do swojej listy:
lista życzeń
kolekcja
obecnie gram
Tytuł: Vigilante 8 Arcade
Producent: Isopod Labs
Wydawca: Activision Blizzard
Data premiery (świat): 5 stycznia 2008
Platformy: Xbox 360
Strona WWW: www.v8arcade.com/
Cena: 800 MSP
Producent: Isopod Labs
Wydawca: Activision Blizzard
Data premiery (świat): 5 stycznia 2008
Platformy: Xbox 360
Strona WWW: www.v8arcade.com/
Cena: 800 MSP
Tagi:
Vigilante 8 Arcade