Czy erpegi są dla dziewczyn - część I
Tydzień temu na zjAvie brałem udział w panelu dyskusyjnym poświęconym grupie facebookowej "Erpegi są dla dziewczyn". Panel zachęcił mnie do tego, abym w końcu przedstawił swoje zdanie na temat grupy. Dziś przeczytacie o tym, dlaczego szeroko rozumiane inicjatywy kobiece w polskim fandomie RPG uważam za wartościowe. Za tydzień natomiast zestawię argumenty na rzecz przydatności wymienionej grupy z kontrargumentami wysuwanymi przez osoby nastawione bardziej krytycznie. Mam nadzieję, że w ten sposób uda się oddać sprawiedliwość każdej ze stron.
Czy Erpegi są dla dziewczyn - cześć II
Zaloguj się aby wyłączyć tę reklamę
Ile kobiet w erpegowej sieci?
Uważam stworzenie grupy "Erpegi są dla dziewczyn" za dobry pomysł. Sądzę, że warto powiedzieć to od razu. Składam natomiast solenne zapewnienie, iż będę się starał zachowywać taką rzetelność, na jaką mnie tylko stać. Ale to będzie istotne przede wszystkim za tydzień, bo dziś mowa o kwestiach (tak myślę) mało kontrowersyjnych.
Punkt wyjścia stanowi dla mnie obserwacja, iż w polskim internecie kobiety grające w RPG wypowiadają się nader rzadko. Czy to oznacza, że mamy po prostu mało dziewczyn, które mogłyby to robić? Na Falkonie 2010 i Falkonie 2011 kobiety stanowiły około 30% uczestników, na innych dużych konwentach było dość podobnie, a na ostatniej zjAvie (dane od Marcina Wrońskiego – dzięki!) stosowny odsetek wynosił 28%.
Nie ma chyba nic kontrowersyjnego w stwierdzeniu, że w ostatnich kilku latach wyraźnie wzrosła liczba graczek czynnych w fandomie. Mimo to pozostają one mało widoczne w erpegowym internecie i często nie wiedzą nawzajem o swoim istnieniu, o czym świadczy chociażby ten komentarz: "Byłam pod wrażeniem, kiedy okazało się, że prawie żadnej pani nie znam z grupy, chociażby z widzenia/słyszenia. Fajnie, że jest nas tak dużo". Tego rodzaju wypowiedzi nie należą do wyjątków.
Dlaczego tak mało?
Jakie są przyczyny niskiej aktywności polskich graczek w erpegowej sieci? Zapewne złożone – tutaj wymienię tylko jedną z nich. Zazwyczaj lubimy przebywać w towarzystwie ludzi, którzy są do nas pod różnymi względami podobni. Może to dotyczyć m.in. zainteresowań, światopoglądu, wieku, a także płci. Również wejście do nowej grupy (i potem czynne uczestnictwo) jest łatwiejsze, kiedy mamy świadomość, że są w niej osoby podobne do nas. Brak takiego przekonania stanowi istotne utrudnienie i podwyższa próg, który trzeba pokonać, aby zostać (i pozostać) częścią fandomu.
Chciałbym podkreślić, że w tym miejscu nie przypisuję nikomu osobistej odpowiedzialności za obecny stan rzeczy. Nikomu, to znaczy ani mężczyznom aktywnym w erpegowej sieci, ani kobietom, które chciałyby brać udział w internetowym życiu fandomu, lecz się na to nie decydują. Nie stawiam tezy, że ci pierwsi dyskryminują, a te drugie są nadmiernie nieśmiałe. Być może czasami prawdą jest i jedno, i drugie, ale tutaj nie musimy się nad tym zastanawiać. Wystarczy skupić się na tym, w czym widzę najlepszą podstawę dla porozumienia.
Przy okazji widać, że gdybyśmy odwrócili proporcje płci, podobnie trudniej byłoby mężczyznom. A zatem możemy – my, chłopaki i dziewczyny – dążyć do obniżenia wspomnianego progu, nie sugerując równocześnie, że z kobietami jest coś nie tak. Problem nie leży w indywidualnych postawach poszczególnych osób, ale w sposobie zorganizowania erpegowego fandomu, który kiedyś był znacznie bardziej zmaskulinizowany niż teraz. Niektóre tego konsekwencje trwają do dziś.
Naturalnie nie jest tak, by w sieciowym fandomie RPG zupełnie brakowało kobiet. Takie graczki są jednak dość nieliczne, a ich obecność nie dowodzi, iż próg został obniżony. Pokazuje raczej, że niektórym osobom udało się go pokonać. Być może są bardziej wytrwałe od innych, może bardziej przebojowe, może miały więcej szczęścia, może spotkały się z bardziej przychylnymi reakcjami. Być może wszystko naraz. Chciałbym jednak, aby kobiety w naszym erpegowym świecie potrzebowały dokładnie tyle samo wytrwałości, przebojowości czy szczęścia, ile go potrzebują mężczyźni. Wydaje mi się, że tak nie jest.
Mało, mało, zbyt mało
Ostatnia kwestia merytoryczna na dziś: po co to wszystko? Czy rzeczywiście potrzeba większego udziału kobiet w internetowym życiu fandomu? Cóż, gdyby niski odsetek dziewczyn był wyłącznie ich wyborem, ten tekst nie byłby potrzebny. Wyjaśniłem już jednak, dlaczego w moim przekonaniu nie jest to tylko kwestia indywidualnych decyzji, ale szerszych procesów społecznych, które mogą zniechęcać określoną grupę osób do zaangażowania w sieciowe dyskusje o RPG. Wszyscy znaleźliśmy się w sytuacji, która nie jest do końca sprawiedliwa. Warto to zmienić.
Co więcej, między mężczyznami a kobietami istnieje wiele różnic wynikających zarówno z biologii, jak i z odmiennych sposobów socjalizacji. Trudno, aby nie przekładało się to na rozbieżności w sposobie grania i rozmawiania o RPG. Nie chcę przez to powiedzieć, że istnieje jeden styl męski i jeden kobiecy – mamy raczej do czynienia z mieszaniną rozmaitych tendencji i zwyczajów, które są tylko częściowo zależne od płci. Niemniej większy udział dziewczyn w internetowym fandomie jest tak samo pożyteczny, jak zapoznawanie się z wieloma systemami i poznawanie innych stylów grania. Gry fabularne będą ciekawsze, kiedy będzie w nich słychać więcej głosów.
Czy jednak zamknięta grupa dla kobiet to dobry pomysł na rozwiązanie tych problemów? Co świadczy na jej korzyść, a co przeciwko niej? O tym napiszę za tydzień. Do przeczytania!
Ostatnie kilka dni na Polterze wypełniły rozmowy o grupie facebookowej "Erpegi są dla dziewczyn", a także o poświęconym jej panelu dyskusyjnym, który odbył się przed tygodniem na zjAvie. Chcąc utrwalić ten temat w artykule, zaprosiliśmy osoby z grupy, aby przedstawiły swoje zdanie w naszym serwisie (można było przy tym skorzystać z podanej listy przykładowych pytań). Poniżej możecie przeczytać wszystkie wypowiedzi, które dotąd otrzymaliśmy, poddane jedynie drobnej korekcie. Ich autorkami są Anka 'Mira' Fuks, Octavia Maior oraz Ignacja.
Czy Erpegi są dla dziewczyn - cześć II
Czy Erpegi są dla dziewczyn - cześć II
_________
Ile kobiet w erpegowej sieci?
Uważam stworzenie grupy "Erpegi są dla dziewczyn" za dobry pomysł. Sądzę, że warto powiedzieć to od razu. Składam natomiast solenne zapewnienie, iż będę się starał zachowywać taką rzetelność, na jaką mnie tylko stać. Ale to będzie istotne przede wszystkim za tydzień, bo dziś mowa o kwestiach (tak myślę) mało kontrowersyjnych.
Punkt wyjścia stanowi dla mnie obserwacja, iż w polskim internecie kobiety grające w RPG wypowiadają się nader rzadko. Czy to oznacza, że mamy po prostu mało dziewczyn, które mogłyby to robić? Na Falkonie 2010 i Falkonie 2011 kobiety stanowiły około 30% uczestników, na innych dużych konwentach było dość podobnie, a na ostatniej zjAvie (dane od Marcina Wrońskiego – dzięki!) stosowny odsetek wynosił 28%.
Nie ma chyba nic kontrowersyjnego w stwierdzeniu, że w ostatnich kilku latach wyraźnie wzrosła liczba graczek czynnych w fandomie. Mimo to pozostają one mało widoczne w erpegowym internecie i często nie wiedzą nawzajem o swoim istnieniu, o czym świadczy chociażby ten komentarz: "Byłam pod wrażeniem, kiedy okazało się, że prawie żadnej pani nie znam z grupy, chociażby z widzenia/słyszenia. Fajnie, że jest nas tak dużo". Tego rodzaju wypowiedzi nie należą do wyjątków.
Dlaczego tak mało?
Jakie są przyczyny niskiej aktywności polskich graczek w erpegowej sieci? Zapewne złożone – tutaj wymienię tylko jedną z nich. Zazwyczaj lubimy przebywać w towarzystwie ludzi, którzy są do nas pod różnymi względami podobni. Może to dotyczyć m.in. zainteresowań, światopoglądu, wieku, a także płci. Również wejście do nowej grupy (i potem czynne uczestnictwo) jest łatwiejsze, kiedy mamy świadomość, że są w niej osoby podobne do nas. Brak takiego przekonania stanowi istotne utrudnienie i podwyższa próg, który trzeba pokonać, aby zostać (i pozostać) częścią fandomu.
Chciałbym podkreślić, że w tym miejscu nie przypisuję nikomu osobistej odpowiedzialności za obecny stan rzeczy. Nikomu, to znaczy ani mężczyznom aktywnym w erpegowej sieci, ani kobietom, które chciałyby brać udział w internetowym życiu fandomu, lecz się na to nie decydują. Nie stawiam tezy, że ci pierwsi dyskryminują, a te drugie są nadmiernie nieśmiałe. Być może czasami prawdą jest i jedno, i drugie, ale tutaj nie musimy się nad tym zastanawiać. Wystarczy skupić się na tym, w czym widzę najlepszą podstawę dla porozumienia.
Przy okazji widać, że gdybyśmy odwrócili proporcje płci, podobnie trudniej byłoby mężczyznom. A zatem możemy – my, chłopaki i dziewczyny – dążyć do obniżenia wspomnianego progu, nie sugerując równocześnie, że z kobietami jest coś nie tak. Problem nie leży w indywidualnych postawach poszczególnych osób, ale w sposobie zorganizowania erpegowego fandomu, który kiedyś był znacznie bardziej zmaskulinizowany niż teraz. Niektóre tego konsekwencje trwają do dziś.
Naturalnie nie jest tak, by w sieciowym fandomie RPG zupełnie brakowało kobiet. Takie graczki są jednak dość nieliczne, a ich obecność nie dowodzi, iż próg został obniżony. Pokazuje raczej, że niektórym osobom udało się go pokonać. Być może są bardziej wytrwałe od innych, może bardziej przebojowe, może miały więcej szczęścia, może spotkały się z bardziej przychylnymi reakcjami. Być może wszystko naraz. Chciałbym jednak, aby kobiety w naszym erpegowym świecie potrzebowały dokładnie tyle samo wytrwałości, przebojowości czy szczęścia, ile go potrzebują mężczyźni. Wydaje mi się, że tak nie jest.
Mało, mało, zbyt mało
Ostatnia kwestia merytoryczna na dziś: po co to wszystko? Czy rzeczywiście potrzeba większego udziału kobiet w internetowym życiu fandomu? Cóż, gdyby niski odsetek dziewczyn był wyłącznie ich wyborem, ten tekst nie byłby potrzebny. Wyjaśniłem już jednak, dlaczego w moim przekonaniu nie jest to tylko kwestia indywidualnych decyzji, ale szerszych procesów społecznych, które mogą zniechęcać określoną grupę osób do zaangażowania w sieciowe dyskusje o RPG. Wszyscy znaleźliśmy się w sytuacji, która nie jest do końca sprawiedliwa. Warto to zmienić.
Co więcej, między mężczyznami a kobietami istnieje wiele różnic wynikających zarówno z biologii, jak i z odmiennych sposobów socjalizacji. Trudno, aby nie przekładało się to na rozbieżności w sposobie grania i rozmawiania o RPG. Nie chcę przez to powiedzieć, że istnieje jeden styl męski i jeden kobiecy – mamy raczej do czynienia z mieszaniną rozmaitych tendencji i zwyczajów, które są tylko częściowo zależne od płci. Niemniej większy udział dziewczyn w internetowym fandomie jest tak samo pożyteczny, jak zapoznawanie się z wieloma systemami i poznawanie innych stylów grania. Gry fabularne będą ciekawsze, kiedy będzie w nich słychać więcej głosów.
Czy jednak zamknięta grupa dla kobiet to dobry pomysł na rozwiązanie tych problemów? Co świadczy na jej korzyść, a co przeciwko niej? O tym napiszę za tydzień. Do przeczytania!
_________
Ostatnie kilka dni na Polterze wypełniły rozmowy o grupie facebookowej "Erpegi są dla dziewczyn", a także o poświęconym jej panelu dyskusyjnym, który odbył się przed tygodniem na zjAvie. Chcąc utrwalić ten temat w artykule, zaprosiliśmy osoby z grupy, aby przedstawiły swoje zdanie w naszym serwisie (można było przy tym skorzystać z podanej listy przykładowych pytań). Poniżej możecie przeczytać wszystkie wypowiedzi, które dotąd otrzymaliśmy, poddane jedynie drobnej korekcie. Ich autorkami są Anka 'Mira' Fuks, Octavia Maior oraz Ignacja.
_________
Czy Erpegi są dla dziewczyn - cześć II
19
Artykuł polecany przez: AdamWaskiewicz, Aesandill, akito, beacon, Coyotl, daft_count, earl, Klapaucjusz, Lychnis, Nuriel, Pahvlo, Planetourist, Repek, Scobin, Seji, Shonsu, Siman, XLs, Zireael
Poleć innym ten artykuł